Zmartwychwstały Jezus Jest twoim zbawicielem
Jeszcze niedawno przeżywaliśmy Wielki Post a dziś jesteśmy w okresie Wielkanocnym. Właściwie to, co najważniejsze skupia się dla człowieka wierzącego właśnie w tym czasie. Krzyż Jezusa i Zmartwychwstanie Jezusa. Jakoby dwa skrzydła, które pozwalają nam zachować lot wiary w dobrym kierunku. Jak Krzyż pokazuje nam rzeczywistość drogi chrześcijańskiej z konsekwencjami grzechu, walki duchowej i ludzkiej słabości tak Zmartwychwstały Jezus wyprowadza nas w naszym myśleniu w kierunku nowego życia, nowej jego jakości i w konsekwencji jego wyboru w kierunku życia wiecznego.
W swojej pysze natomiast musimy ciągle walczyć z pokusą, że jesteśmy w stanie zasłużyć na życie wieczne, jako na stan będący realizacją zbawienia. Doświadczenie życiowe, ale przede wszystkim Pismo św. wskazuje jednak wyraźnie, że chyba jedyną naszą zasługą, jaką w kwestii swojego osobistego zbawienia możemy wypracować jest zgoda, by Pan Bóg dokonał w nas tego dzieła. Dlatego szczególnie w
tym czasie jest tak ważne zobaczenie Jezusa, który działa w mocy Ducha Św. tak, jak Ojciec tego pragnie. Zobaczenie, że wszystko dobre dzieje się w naszym życiu duchowym z woli Ojca, którą objawia nam Jezus. Jezus przychodzi do ciebie i pokazuje ci swoje przebite ciało, swój rozorany bok i mówi ci: ukryj się w moich ranach, jak w bezpiecznym schronieniu. Wydaje ci może, że ta propozycja Jezusa jest niestosowna, że to nie będzie potrzebne, że da się to załatwić w jakiś bardziej elegancki sposób. Myślenie o tym, że rany Jezusowe są moją winą i uświadomienie sobie powagi mojego grzechu, jego siły uśmiercającej prowadzi często do wyparcia i myślenia, że twój grzech da się odkupić twoim własnym staraniem, bez potrzeby tak brutalnego rozwiązania. Tymczasem jednak wydarzenia paschalne pokazują wyraźnie, że jeśli Krzyż jest wynikiem mojego grzechu osobistego, to jednak Bóg nie potępia mnie za to, że Jego Syn dlatego musiał umrzeć. Co więcej, tym bardziej pociąga mnie On do Jezusa jak do źródła życia i wolności. Jezus, gdy staje w Wieczerniku i pokazuje swoim uczniom przebite ręce i bok nie czyni
im wymówek z tego powodu, że mogli bardziej się starać i pracować nad sobą, by Jego ofiara z życia nie była konieczna. Przychodzi do nich jako do przyjaciół, z orędziem prawdy o kondycji człowieka, ale jednocześnie przynosząc na swym ciele dowody miłości swojego Ojca do nich i do ciebie osobiście. Od wtedy aż do dziś to orędzie jest ciągle to samo i nieodwołalne – z miłości do ciebie Ojciec dał swojego Syna na śmierć, aby przez Jego śmierć, śmierć jednego sprawiedliwego, został spłacony dług nieprawości wszystkich niesprawiedliwych. I nie ma tam nic dopisanego małym drukiem: promocja ta obowiązuje pod warunkiem podjęcia starań i dobrego życia, by w ten sposób zasłużyć na przychylność Pana Boga, by w ten sposób zasłużyć na Niebo. Nie ma sprawiedliwego pośród ludzi, każdy z nas zasłużył na śmierć, na piekło – oto prawda o tym, na co człowiek w swoim działaniu zbawczym może zasłużyć. Nasza mała historia życia wpisuje się w tę wielką historię, która mówi przez wieki o wielkiej miłości Ojca do swoich dzieci i Jego pragnieniu, by wszystkich zgromadzić w jedno w swoim Królestwie. Uwierz więc w Jezusa, przecież On za ciebie umarł, to Jego Krew jest zapłatą za twój grzech – ty nie masz czym zapłacić. Dlatego, że twój grzech umiera z Jezusem na Krzyżu, jesteś dzieckiem i dziedzicem Królestwa, a nie niewolnikiem.
Dziś jest dzień zbawienia, właśnie dziś. Jest to tak, jakby teraz Jezus stanął przed tobą, jak wtedy w wieczerniku by pokazać ci swoje rany i zapytać się czy jesteś sam w stanie zapłacić tyle, co warte są zniewagi, biczowanie, męka moja i śmierć moja, ile warta jest każda kropla mojej krwi. Zobacz w tych ranach swój ratunek i Jego miłość, która nie wymawia i nie żąda zemsty a pragnie tylko kochania.
Jak zaczniesz swój nowy dzień? Co dziś powiesz Jezusowi? Co zrobisz, gdy kolejny raz popełnisz ten sam grzech? Czy pójdziesz znów tym samym starym tokiem myślenia, że trzeba się tylko bardziej postarać a na pewno będzie dobrze. Śmierć przychodzi tam, gdzie nie potrzebujesz Jezusa, gdy sam stajesz się swoim zbawicielem. Jeśli więc zrezygnujesz z własnej pychy i ze stanowiska zbawiciela w swoim życiu a w pokorze uznasz, że to On nim jest, to odzyskasz godność dziecka Bożego. I nieważne ile po ludzku stracisz bo zyskasz w Nim wszystko a na dodatek życie wieczne.
Jezus zmartwychwstał i ukazał się Szymonowi i później innym braciom. Czy także i tobie?
Grzegorz Łechtański