Wyobraźnia wiary
Nie dość człowiekowi jest zabiegania o codzienne życie, o sprawy zawodowe i rodzinne. Każdy dzień niesie nowe problemy, wyzwania i ciągle wymaga dokonywania wyborów i podejmowania decyzji. Są one czasem bardziej a czasem mniej trafne i słuszne. Wpływa to zdecydowanie na to, jakie jest nasze samopoczucie i samozadowolenie. Pytając siebie i innych, w jaki sposób mam zapewnić sobie sukces w tym obszarze, można usłyszeć w odpowiedzi, że wynik naszych działań zależy w dużej mierze, oprócz wiedzy, od tak zwanego doświadczenia życiowego. Sytuacje przeżyte i przepracowane w wyniku ich reflektowania dają pewną dozę pewności prawidłowych reakcji w przyszłych działaniach. Posiadamy więc pewną przestrzeń i swobodę reakcji i przewidywania skutków naszych wyborów. Posiadamy wyobraźnię w działaniu i decydowaniu.
Pouczeni przykładem codziennych zmagań z rzeczywistością zauważamy podobne mechanizmy w odniesieniu do życia wiary i życia modlitwy. Sam sposób funkcjonowania i reagowania człowieka jest podobny, zmienia się jedynie materia podlegająca jego działaniu i wyborom. Czasem jest to prozaiczny wybór dotyczący zakupu tego, czy tamtego a czasem są to kluczowe decyzje związane z przyszłością, relacjami, Panem Bogiem. Aby w pewien sposób dokonywać najbardziej trafnych wyborów potrzebna jest nam swobodna przestrzeń, w której, na ile to możliwe, dokona się właściwa ocena i podjęcie adekwatnej decyzji. Jak to zrobić? Jak poprowadzić swoje życie, by nauczyć się refleksyjnego spojrzenia i dokonywania mądrych wyborów? Czy istnieje jednak odrębność działań, inny schemat postępowania, w zależności od materii spraw?
Tych wiele pytań ma pobudzić w nas myślenie, jak te sprawy wyglądają w moim życiu. Jak zdobyć tę mądrość, która pozwoli mi ze spokojem przejść przez nie i nie wykoleić się w małych i dużych doświadczeniach. Myślę, że w pierwszej kolejności należy spojrzeć na cel, ten główny cel, i związane z nim wartości życiowe. Dlaczego? Bo jasne określenie celu i utożsamienie się z nim powoduje większą łatwość dostosowania swojego postępowania i daje motywację oraz pozwala zobaczyć drogi realizacji konkretnej sytuacji w powiązaniu z nadrzędnym celem. Działam i weryfikuję, jak moje działanie wpisuje się w dążenie do wyznaczonego celu. W ten sposób widzę wartość podejmowanych decyzji i mogę określić i ocenić granice kompromisu.
W drugiej kolejności potrzebne będzie określenie możliwości realizacji i zobaczenie swoich ograniczeń i predyspozycji do określonych zadań. Nie zawsze i nie wszystko jestem w stanie zrobić. Być może czasem jedyną rzeczą, którą będę w stanie uczynić będzie decyzja poproszenia o pomoc. Jakkolwiek by nie spojrzeć na ten aspekt, potrzebna jest tutaj pokora i realna ocena możliwości. Słowo realna oznacza brak fałszywej pokory i uczciwe zweryfikowanie umiejętności i zdolności potrzebnych w realizacji.
I po trzecie: chęć działania. W otwartości i w uczciwym podejściu do tematu. Muszę chcieć działać, nawet jeśli ten rodzaj aktywności nie przynosi satysfakcji i wystarczającej podniety.
W sprawach wiary, gdy człowiek rozpoczyna i później kontynuuje drogę z Panem Bogiem, konieczna jest wyobraźnia, widzenie rzeczy, które się staną, widzenie konsekwencji naszych wyborów. Nie jest to jednak tylko działanie na poziomie psychologii. Tutaj mamy do czynienia jeszcze z czymś więcej. Dotykając spraw Bożych, dochodzimy do wniosku, że tutaj nie jestem sam, ale wszystko odbywa się w relacji z Bogiem i w stosunku do Niego. Żadna decyzja wiary nie dotyka tylko mnie, żadna decyzja i jej konsekwencje nie są dokonane bez Jego wiedzy i bez Jego troski. W rzeczywistości zjednoczenia będącego wynikiem nawrócenia i wyboru Pana Boga moje odniesienie do tego, co dzieje się, nie jest tylko moją sprawą, ale naszą sprawą. Stąd wynika, że człowiek musi w sobie poskromić odruchy egoizmu i zobaczyć swoje życie w kontekście bycia razem ze swoim Bogiem. Dla tych, którzy przyjmują Jezusa, jest dar Ducha, który w wierzącym dokonuje zjednoczenia i zamieszkania Boga samego. Pan Bóg posyła więc do serca człowieka Ducha, a Ten wyposaża go w potrzebnie umiejętności, cechy – dary. I pierwszy to dar mądrości, dar, który pozwala człowiekowi patrzeć na rzeczywistość oczami Pana Boga – stwarza więc wraz z predyspozycjami ludzkimi w wierzącym wyobraźnię wiary. Pozwala ona spoglądać na kroki życiowe w taki sposób, by w mocy Bożej widzieć powiązania, konsekwencje i w ostateczności dokonać dobrych wyborów. Ta wyobraźnia wiary rozwija się w człowieku coraz bardziej, gdy on pozwala się kształtować Duchowi, gdy słucha Ducha. Jednocześnie idąc przez życie człowiek uczy się na swoich błędach, uczy się poznawać przez podobieństwo te momenty, które gdzieś i kiedyś przyszło już przeżywać, co pozwala teraz zareagować we właściwy sposób. Nie można tutaj pominąć całej rzeczywistości słabości człowieka i jego ograniczenia do widzenia jasno działania Bożego. Doświadczenie pokazuje, że relacja z Bogiem i rozpoznawanie Jego woli jest trudnym zadaniem i niewielu robi to z jako taką pewnością. Pewne rzeczy są zakryte przed człowiekiem i dlatego wybory nie są do końca świadome i podejmowane w pewności i całkowitej jasności osądu. Dlatego tak ważne jest kształtowanie wyobraźni wiary, jeśli chcemy poważnie podejść do formowania w sobie nowego życia i postępowania według nakazów Bożych, ale w takim znaczeniu, że są one wypisane w nowym sercu człowieka jako jego własne (następuje tutaj utożsamienie natury człowieka z Bożym Prawem). To kształtowanie jednak nie do końca jest dziełem człowieka, ale przede wszystkim wymaga pomocy Bożej i zgody na Jego działanie.
Tutaj trzeba poruszyć sprawę uczenia się rozpoznawania momentów, gdy Duch przychodzi i działa. I jak zwykle obowiązuje w tej sytuacji zasada: ”poznacie po owocach”. W ostateczności dokonuje się rozpoznanie działania Ducha po fakcie i dobry owoc, który trwa jest sygnałem rzeczywistego Jego działania w moich sytuacjach życiowych. Reflektowanie działania Ducha po jego owocach prowadzi nas do pójścia po śladach tego działania wstecz, do momentu pierwszego natchnienia i pierwszych poruszeń. Zapytać można, dlaczego mamy to robić? Jeżeli uda mi się powiązać w refleksji wstecznej owoc z pierwszym poruszeniem, to mogę nauczyć się rozpoznawać te pierwsze momenty poruszeń Ducha, by bardziej pewnie wejść w poddanie się Jego woli i tym skuteczniej współpracować z łaską. Poprowadzi nas to do większego owocu i większego wzrostu w relacji z Bogiem. W ten sposób zbuduje się w nas coraz większa przestrzeń, swoboda i pewność w odczytywaniu Bożych spraw – tworzy się nasza wyobraźnia wiary. Co może być tym poruszeniem i jak je czytać. Rozpatrzmy to na przykładzie. Natchnienie pojawia się w dwóch kontekstach: albo jest odpowiedzią na pojawiający się problem i nasze mniej lub bardziej uświadomione wołanie o pomoc, albo jest ono skierowaniem naszej uwagi na dziedziny życia stanowiące nowe wyzwania, potrzeby, służbę, walkę. Wyobraźmy sobie sytuację, że dostajemy zaproszenie do podjęcia nowego zaangażowania we wspólnocie. Ktoś z odpowiedzialnych zobaczył nasze predyspozycje i w sytuacji potrzeby działania złożył propozycję. Ostatecznie zgodziliśmy się na zajęcie się np. prowadzeniem spotkań kręgu dla młodej wspólnoty. Zauważyliśmy w wyniku tej decyzji następujące wewnętrzne owoce: satysfakcja, radość, poczucie użyteczności, większa gorliwość w modlitwie, mobilizacja we własnym życiu duchowym, poprawa relacji w rodzinie itp. Owoce te jednocześnie na ten czas wydają się być trwające. Wszystko więc nosi znamiona dobrej decyzji i rzeczywiście wynikającej z działania i zaproszenia we mnie Ducha Świętego. Należy więc teraz cofnąć się krok po kroku, aż do pierwszych myśli, zdarzeń, słów innych, pragnień, uczuć towarzyszących procesowi podejmowania decyzji. Pewnie tutaj każdy w specyfice swojego wewnętrznego ”ja” trochę inaczej te wszystkie rzeczy odczuwa, niemniej jednak każdy jest w stanie zreflektować ich przebieg i wybrać te najważniejsze sygnały od Pana Boga. Na początek może być to uczucie radości, które nie ma nić wspólnego z fałszywym poczuciem wyższości. Zobaczenie potrzeby służby może też sprawić w nas zwiększenie gorliwości i pragnienia dokonania dzieł ze względu na Pana Boga. Mogą też w pierwszym rzucie pojawić się uczucia lęku, niepewności, pytania, czy sobie poradzę itp. I właśnie tutaj dzieje się wtedy to, co najważniejsze, co też stanowi tajemnicę mówienia Pana Boga do człowieka. W tych właśnie momentach należy zobaczyć, jakie myśli (natchnienia) pojawiały się w odpowiedzi na nasze uczucia, mniemania, decyzje. Które z nich wybraliśmy, za którymi poszliśmy, które z nich przyniosły jakie owoce. Możemy więc z dużym prawdopodobieństwem połączyć dobry owoc, który trwa, z tymi decyzjami, które były odpowiedzią na konkretne natchnienia i uznać je za Boże poruszenie. Np. owoc zwiększenia gorliwości można odczytać jako powiązany z przekonywaniem Ducha w pierwszym momencie o dobru, które wypłynie ze służby dla innych, z jej potrzeby i słuszności, w powiązaniu z radosną myślą o tym, że Pan chce się nami posłużyć w większych sprawach, w bezinteresownym działaniu dla zbawienia dusz (porusza nasz heroizm). Z tego już tylko krok, do wyciągnięcia wniosków na przyszłość: gdy przyjdzie kiedyś podobna sytuacja, poczujemy w sobie te same przynaglenia i działania ten sam sposób działania Ducha w nas, co skłoni nas, ze względu na przyszłe dobre owoce, do wejścia w działanie, w pozytywną odpowiedź na Bożą propozycję. Można by pewnie rozważyć dokładniej i bardziej szczegółowo tę procedurę rozeznania – my tutaj mówimy o intuicji i wyobraźni, nie poruszając dokładnie całego dalszego procesu rozeznania, modlitwy w jego kierunku. Uczymy się tutaj działania w oparciu o doświadczenie, które ma nas pewniej poprowadzić przez rozeznanie do dobrych, Bożych decyzji, zgodnych z tym, co Bóg zamierza. To w aspekcie odpowiedzi na problem przychodzący z zewnątrz. A co z wewnętrznymi natchnieniami przychodzącymi do nas bez określonej przyczyny?
Rozpatrzmy to na przykładzie przynaglenia do modlitwy: słyszę wielokrotnie, że odmawianie nowenny pompejańskiej jest dobre i przynosi błogosławione efekty. Pojawia się we mnie myśl, że może należałoby podjąć tę modlitwę także i w moim życiu. Zadanie podjęcia tej decyzji jest o tyle trudne ze względu na przekonanie, że modlitwa jest z natury czymś słusznym. Dodatkowo, każdy z nas ma sprawy do omodlenia i do wyproszenia. Podjęcie więc tego zobowiązania modlitewnego wydaje się właściwe i potrzebne. Są więc racje „za” i to poważne. Jaką więc należy podjąć decyzję? Dokonując rozeznania mogę kierować się wyobraźnią wiary i zobaczyć po pierwsze, jakie są moje wcześniejsze doświadczenia w realizacji podobnych zobowiązań, z jakimi odczuciami się one kojarzą i jakie przyniosły efekty zarówno dla mnie jaki i na zewnątrz. Jednocześnie muszę to wszystko skonfrontować z moim stanem duchowym tu i teraz. Oprócz tego zostaje do uwzględnienia przynaglenie i potrzeba sytuacji. I jeszcze to, w jaki sposób pogodzę to zobowiązanie z innymi praktykami modlitwy i ze zwykłymi obowiązkami codziennymi. Wydaje się więc, że prosta sprawa niekoniecznie jest tak klarowna i łatwa w decyzji. Należy również spojrzeć na oczekiwania innych, nawet te, których się tylko domyślamy a które powodują silne działanie przymuszające. I nie chodzi tu o komplikowanie spraw, ale o wolność wyboru i w ostateczności wypełnienie solidne zobowiązań, by nie powodować niepotrzebnych wyrzutów sumienia i poczucia przegranej w przypadku niedotrzymania podjętych działań. Muszę w swojej wyobraźni „zobaczyć” efekt końcowy i całą drogę. Skupienie się na decyzji bez refleksji nie jest dobrym sposobem działania. Działanie jest skomplikowane, ale możliwe do przeprowadzenia, gdy prosimy Ducha o mądrość, o oświecenie w tym rozeznawaniu i jednocześnie słuchając Ducha, uczymy się reagować w oparciu o tworzoną przez niego przestrzeń wyobraźni podpartej doświadczeniem.
Przykład być może nie jest kategorii wagi ciężkiej, ale pokazuje pewne prawidłowości, które wystąpią w każdej dziedzinie życia, także wiary. Niemożliwe jest przechodzenie przez życie bez podejmowania decyzji. Stąd potrzeba jasnej wizji jak to robić, by nie zginąć będąc przygniecionym błędami wyborów.
Widzimy wyraźnie, ze konieczne jest podjęcie nowego życia i współpraca z łaską, z Duchem Świętym. To, co po ludzku jest trudne, wręcz niemożliwe w realizacji, składamy w ręce Ducha, by moc działania i wszelkie umiejętności wyrosły z Jego tchnienia. Uczenie się współpracy z Duchem i zasad odczytywania Jego poruszeń przyniesie spokój w związku z podejmowanymi decyzjami.
W tym kontekście widzę wyraźnie, że nie będę w stanie usprawiedliwiać się w nieskończoność, że moje działania spełzły na niczym i nic mi w życiu nie wychodzi ze względu na niemożność wglądu w przyszłość. Otóż mam wgląd w to, co się wydarzy! Duch Świętu daje mi oczy wiary, którymi w przestrzeni wyobraźni wiary dostrzegam, to, co się stanie, czasem bardzo wyraźnie i jasno. Idąc drogą z Panem, to On jest moim Nauczycielem widzenia, odczuwania, przewidywania. To nic nadzwyczajnego, ale normalny atrybut nowego człowieka zaprzyjaźnionego z Panem. Dlatego dziś i zawsze wybiorę Pana bo On gwarantuje wszystko. Jeśli nawet w całą sytuację wkracza mój grzech, moja słabość, brak chęci wytrwałości to i tak czuję się w nowości swojego życia przynaglony do pójścia drogą z Panem i słuchania Go we wszystkim. To On pokazuje mi moje życie, uwrażliwia moje serce na czytanie potrzeb innych i daje poczucie rozumienia swoich własnych potrzeb, aspiracji w kontekście większego dobra. Jestem blisko Pana i słucham Go we wszystkim a słuchanie Go i wypełnianie Jego woli prowadzi mnie do jeszcze większej z Nim zażyłości. Rosnąca świadomość tego faktu skłania mnie do podjęcia nauki słuchania Pana i rozeznawania Jego woli, by w ostateczności doświadczyć przemiany serca a właściwie nowości serca, którego stanem naturalnym będzie rozpoznana permanentna obecność Pana. A stąd już niedaleko do uczestniczenia w tajemnicy Bożej obecności, tak jak jest to właściwością ostatecznego zjednoczenia w Królestwie Bożym.
Duchu Boży!
Przygotuj moje serce, przygotuj je miłością,
przynieś jej tyle, by ten dar był wystarczający do wejścia
w doświadczenie zanurzenia się w codzienną Bożą obecność.
Potrzebuję Ciebie, jak przestrzeni, chleba, oddechu, wolności,
by Jezusowa obecność stała się we mnie normalnością.
Duchu Święty wołam – Przyjdź!
Grzegorz Łechtański, 24 marca 2016