Wielki Post - Diakonia Modlitwy KONIN

Ku wolności wyswobodził nas Chrystus!
Diakonia Modlitwy
św. Michała Archanioła
Ruch Światło - Życie   Rejon Koniński
Przejdź do treści
Wielki Post
Czterdzieści dni i czterdzieści nocy. Wydaje się tak niewiele, ale jest to czas, w którym Pan może uczynić wiele i ty możesz uczynić wiele. Czas ten może być obficie nasycony działaniem. Jeśli najczęściej uważa się, że Wielki Post jest po to, by się nawracać (nawrócić) i oczekiwać objawienia się Zmartwychwstałego, to można powiedzieć, że to wydarzy się bardzo szybko. Tylko właściwie należałoby w tym momencie zapytać, czego tak właściwie oczekujesz – oczekuję?
Jezus już zmartwychwstał, Jego zmartwychwstania doświadczamy w każdej Eucharystii. To fakt historyczny i jednocześnie w porządku wiary fakt duchowy, z którym każdemu wierzącemu przychodzi się zmierzyć. Wiara w zmartwychwstanie Jezusa właściwie ją określa. Bez tego faktu nie ma ona jakiegokolwiek sensu. Dlatego każdy wierzący, jeśli takowym się mieni, musi zająć stanowisko wobec niego. A przyjmując prawdę o zmartwychwstaniu, kształtuje swoje życie zgodnie z wszystkimi konsekwencjami jego zaistnienia. Jesteśmy wezwani w wierze do poważnego potraktowania rzeczywistości duchowej i takiego ukształtowania naszej postawy wiary, by korespondowała z tym  fundamentalnym wydarzeniem w historii zbawienia.
Co zatem mamy czynić?
Po pierwsze:
Należy sobie uświadomić historyczność zmartwychwstania. Ewangelia nie jest opowieścią z gatunku baśni, fantasy czy science fiction. Prowadzi nas to prosto do wniosku, że nie dyskutuje się z faktami, ale należy zająć odpowiednie stanowisko wobec prawdy. Wydaje się dziwne, że można nie przyjmować prawdy uznając prawdziwość wydarzeń. Kryje się w tym niewiara i lęk przed konsekwencjami jej przyjęcia, które zmuszą nas do konieczności uwzględnienia zmiany naszego życia, podczas gdy wcale i niekoniecznie mamy na to ochotę.
Po drugie:
Prostym wynikaniem zmartwychwstania jest fakt, że Jezus żyje. Jest osobą, która czuje, pragnie relacji, która kocha. Jako osoba wierząca muszę się skonfrontować z tym, że jedyną sensowną postawą wobec tego faktu jest osobista z Nim więź i to więź miłości.
Po trzecie:
Muszę w tej sytuacji zobaczyć stan faktyczny – na czym opiera się moja relacja z Jezusem. Wymaga to ode mnie zobaczenia, jak wygląda moje życie wiary, moja praktyka wiary. To także, w jaki sposób podchodzę do siebie, innych. I jakie jest moje miejsce w Kościele. Po prostu proza życia duchowego.
Ze spojrzenia na Zmartwychwstanie wynika moje patrzenie na Wielki Post. Nie jest on celem samym w sobie ale prowadzi poprzez wielorakie działania do właściwej odpowiedzi na rzeczywistość  tego fundamentu wiary. Wszystkie więc propozycje, natchnienia, postanowienia, posty, działania pokutne, wyrzeczenia itd. mają dokonać w nas pragnienia i decyzji związania się z Bogiem na tyle, na ile to możliwe w wymiarze relacji Bóg – człowiek. Wielkie słowa!  Ale właściwie, do czego innego ma poprowadzić nas nasza pobożność? Przecież stanowi ona nic innego jak nieustanne pragnienie Boga.
Ważne, by nie pozostać na poziomie „wykonania planu”. Wszystkie te działania wielkopostne nie są tylko po to, by poczuć się lepiej i doznać uczucia samozadowolenia z dobrze wykonanego i przygotowanego zamysłu. To pułapka i może prowadzić do egoistycznego i pysznego myślenia o wartości swojej duchowości i własnej wielkości i sile. A przecież taki legalizm i wypełnienie musi mieć w głębi radość ze spotkania Pana. Nie mogę zatrzymać się li tylko na poczuciu obłaskawiania i przypodobania się Panu i ludziom.
Pan chodzi swoimi ścieżkami. Wchodzi do serca ludzkiego jak chce i kiedy chce. Zastanawiam się nad tym napięciem pomiędzy Jego działaniem z łaski, moją decyzją i idącym za nim działaniem. Chcę po ludzku zrobić wszystko, w poczuciu słabości, dbania o swój komfort, by przełamać w sobie egoizm i wyjść na Jego spotkanie. Być gotowym, gdy przyjdzie. Nie mam jasnego rozeznania, które środki sprawią we mnie najbardziej skuteczne efekty przemiany. Próbuję dopasować coś dobrego dla mnie. Ale coraz jaśniej pokazuje mi się prawda o tym, że właściwie niewiele mogę zrobić, nie mogę też przymusić Pana, by był posłuszny moim działaniom. Rodzi się przeświadczenie, że Jemu chodzi o coś innego, chciałby przenieść akcenty bardziej na silną więź. Bardziej interesuje Go żywe serce, którego oczy są zwrócone na Niego, Jego wyglądają, jak Oblubieńca.
Znów więc chodzi o serce, o małe ludzkie serce i o Boże Serce, chodzi o Źródło. Chcę przyjść do Boskiego Serca, czuję się przez Niego w tym Wielkim Poście zaproszony, by przez wszystko to, co proponuje Kościół, co jest moim staraniem, przyjść i zaczerpnąć. Chodzi więc o Miłość, zawsze i nieustannie! Moje myśli pobiegły do studni Jakubowej. Słyszę wyraźnie słowa Jezusa: Ja dam, abyś więcej niczego innego już nie pragnął. Zawsze gdzieś mój wzrok ucieka na boki, trudno czasami patrzeć komuś prosto w oczy, ale w tym momencie chciałem spojrzeć na Jezusa, by upewnić się czy to zapewnienie jest szczere, albo bardziej, czy Jemu zależy, by podzielić się ze mną tym, co ma od Ojca. Położyłem swoje dłonie na cembrowinie studni podniosłem swój wzrok  na Jezusa, który stał naprzeciw tak samo trzymając swe ręce, jakby ta studnia, to źródło nas połączyło. W swoim sercu doświadczyłem w tym momencie przekonania, że w Nim jestem, że otwiera się w Jego Sercu źródło Ojcowskiej miłości.
Czy jest w mym sercu pragnienie  by być blisko, by być w Bogu? Czy to jest ważne, najważniejsze, jedyne? Czy to trwa nieprzerwanie, nawet w tych momentach, gdy myśli są gdzie indziej, gdy, pracuję, gdy toczy się jakaś rozmowa, gdy jestem zajęty czymś innym? Czy prawdziwe jest moje pragnienie Boga – moja pobożność, czy wynika z zakochania się w Nim, płynie z nowego serca?
Muszę w tym Wielkim Poście odpowiedzieć sobie na te i wiele innych pytań. Chcę chodzić z Panem po tych wszystkich ścieżkach, jakie wytycza Ewangelia. Być we wszystkich tych miejscach, spotkać tych ludzi, których Jezus spotkał, słyszeć, patrzeć, by w końcu zrozumieć, prawdę o sobie i o Nim. I by zrozumieć Miłość, po ludzku niezrozumiałą, by serce płonęło tylko Nią u schyłku Postu, u schyłku życia.
Chcę w Wielki Piątek stanąć przed Krzyżem pośród wielu braci i sióstr a słysząc słowa: „Oto drzewo Krzyża…” dopełnić w sobie tego aktu przylgnięcia sercem do Jezusa, tu znaleźć Źródło, tę studnię Jego łaski i miłości. Wziąć Krzyż i w nim swój krzyż i zaufać bezgranicznie. A w Miłości zobaczyć, że Krzyż kwitnie miłością, bliskością, przebaczeniem, pragnieniem, jednością, nadzieją, niebem.
A trzeciego dnia Pan zmartwychwstał! I jedynie moje serce złączone z Panem potrafi zobaczyć bezmiar miłości przelewający się od Jezusa na każdego człowieka, wszystkich czasów. Tych małych i dużych, szukających, płonących żarem miłości i oddania.  I jeśli doświadczenia Wielkiego Postu mają nas gdzieś zaprowadzić, to jedynie do tego poranka, do progu Jego grobu, by czekać aż z łoskotem opadną okowy śmierci, by być tam wtedy, gdy stanie we wejściu i z Jego przebitego serca, jak ze źródła, rozleje się na cały świat blask i żar Jego miłości. Być tam, gdy spojrzy na mnie, wiernego, tego który aż do teraz towarzyszy Mu w Jego drodze przez wszystkie te dni, wydarzenia relacje. Właśnie tam, gdzie zmartwychwstał, gdzie Jego Miłość mnie zwyciężyła , gdzie dotknął  mojego serca, by w Nim spoczęło i znalazło wieczne ukojenie. W Nim, w moim Przyjacielu, w Nim, moim Bogu, w Nim, mojej miłości.

Ojcze nasz!
Potrzebuję Twojej łaski,
Proszę byś przyszedł do mnie, jak do swojej własności,
Bym przejął się do głębi, bym pokochał do głębi, tak jak Jezus,
Bym miał żywe serce, tak jak Jezus, Twój Syn,
Ja Twój syn.
Amen.

Grzegorz Łechtański,    luty 2023
Ruch Światło -Życie, Rejon Konin
Klasztor Misjonarzy Świętej Rodziny
Kazimierz Biskupi
charyzmat@vp.pl
Created with WebSite X5
Wróć do spisu treści