Wieczność Twa, pociągnij mnie!
Uniżam swoje serce, by pycha nie zasłoniła mi Ciebie, bo jako cichy Baranek Boży jesteś pokorny i schylony w geście służby. A jednak jesteś Panem, który swoją moc i potęgę rozciągasz po horyzont mojego i każdego serca, życia, świata, swojego Królestwa. Słyszę Twój głos, cichy i kochający Panie. Cóż mam Ci powiedzieć? Dziś moje serce jest przy Tobie z pełnią swojej miłości, czułości, by tylko kochać Ciebie, przytulić się i ukryć się w Tobie. Oto moje serce, które wyrasta na tej ziemi ale nigdy nie było jej własnością. Raz zasiane ziarno wyrasta i sięga do swego ostatecznego przeznaczenia. Życie moje jest bowiem życiem Twoim we mnie, Synu Boży. Jeśli bowiem Jezu we mnie żyjesz, to moje z Tobą jedno dopełnia się nieustannie i staje się coraz bardziej wyraziste. A wszystko tylko po to, by kiedyś, we wiecznym przebywaniu zetknąć się z Tobą sercem do Serca, twarzą w Twarz. By w końcu zrozumieć w miłości wszystko i już więcej nie pytać ale kochać, kochać do nieskończoności i w całej pełni. Jezu! Jak dobrze myśleć o Tobie, już teraz czując przedsmak ostatecznego dopełnienia się Twojego zbawienia. W każdym poruszeniu serca, w czewieniejącym zachodzie Słońca, w potoku dnia, w tej chwili, gdy serce zatrzymuje się, podczas gdy świat pędzi dalej w swoim nieustannym zgiełku, by odnaleźć Ciebie. Ty przychodzisz wskroś oczekiwań i wyobrażeń, nagle i bez uprzedzenia, dając się odnaleźć pragnącemu i przepełnionemu już tęsknotą mojemu sercu. Zauważam w sobie to pragnienie, które nie jest wynikiem mojej projekcji, ale jest gdzieś z zewnątrz głębi zasianej w moim ja. Jestem w
oczekiwaniu, w pewności, że niedługo się ono w Tobie dopełni. A jednocześnie i o dziwo doznaję Twojego objawienia teraz, Twojej cichej obecności, która przekonuje mnie i zdobywa kochaniem. Wiem, że to inny rodzaj miłości i wiem, że nie stanowi ona substytutu mojego człowieczeństwa ale tylko kreuje jego zasadę. Przez to jak staję się człowiekiem w Twojej Bożej Miłości naprawdę znajduję motywację do życia, działania i kochania. Jesteś i to mi wystarczy. Kochasz i to mnie podnosi. Zbawiasz i to mnie ratuje. Prowadzisz i to mnie stwarza.
Wieczność jest tutaj. Nie oczekuję niczego innego, jak życia w Tobie. Syn w Synu! To Twoja wieczność splata się tutaj z moim losem, z moim przeznaczeniem a doświadczając zjednoczenia z Tobą już wchodzę w wieczne bycie z Tobą, w rzeczywistość już niewyobrażalną a stającą się realnie teraz. Pociągasz mnie ku sobie w wieczność a tym, co mnie pociąga są więzy Twojej miłości.