Słuchać Pana w Kościele
Jeżeli posłuszeństwo Kościołowi w jego prowadzeniu leży w naturze bycia katolikiem, to tym bardziej to zagadnienie odnosi się do bycia oazowiczem. Taką myśl sformułował, między innymi, biskup W. Mering podczas spotkania w ramach DDW w Katedrze włocławskiej. Oaza z natury jest ruchem typowo eklezjalnym. Dlatego też naturalną kontynuacją ubiegłorocznego tematu wydaje się takie ujęcie tematu: w Kościele. Warto więc zastanowić się, jak ja, jako oazowicz mam rozumieć swoje odczytywanie i swoje posłuszeństwo Słowu w tej przestrzeni, jaką wyznacza pojęcie Kościół. Kościół jest wspólnotą ludu Bożego z Chrystusem, jako Głową ciała. A że tę wspólnotę ożywia tchnienie Ducha, dlatego wszystko, co dotyczy odnajdowania Głosu Pana musi się odbywać w mocy Ducha. Jesteśmy zaproszeni, jak wolni ludzie do rozeznawania woli Bożej i Jego wołania z natchnienia Ducha. Stąd jako nowy człowiek, każdy z nas odczytuje w sobie wołanie Boga w głębi swojego serca. I nie dzieje się to inaczej, jak tylko na modlitwie, która przecież jest dialogiem. Bóg przychodzi do twojego serca z propozycją swojej miłości i pragnie wchodząc z tobą w dialog przekonywać cię nieustannie o nieodwołalności wyboru ciebie jako swojego ukochanego dziecka. I wszystko, o czym chce Ci powiedzieć, i wszytko, co chce, abyś usłyszał, to to, że z miłości pragnie cię mieć nie dla siebie, ale w sobie, … w sobie. Cokolwiek więc usłyszysz, będzie wołaniem miłości, tęsknoty i pragnienia, byś przez swoje życie przeszedł bezpiecznie. Możesz usłyszeć głos zachęty do podjęcia służby we wspólnocie, w Kościele. Jednak z doświadczenia wielu wynika, że ze służby i tak dobro wraca ze zdwojoną intensywnością przebudowując moją duszę, czyniąc ją jeszcze bardziej bliską Bogu i, w miłości, drugiemu człowiekowi. Kościół teraz to Chrystus, to człowiek we wspólnocie istniejący i działający w czasie i przestrzeni ale znajdujący ostateczne dopełnienie w Bogu, w wieczności. Słuchając Boga w Kościele odczytujemy nasze podstawowe powołanie do zbawienia, do świętości dzieci Bożych w Królestwie. Cokolwiek usłyszymy, jako wolę Bożą na nasze życie, jakie podejmiemy role, które Bóg nam wyznaczy, to ostatecznie poprowadzi nas to do komunii z Bogiem.
Słuchać Boga w Kościele, to słuchać Go w głosie braci. I to zarówno kapłanów, biskupów, papieża, jak i tych najbliższych, rodziców, małżonków, dzieci, braci i sióstr we wspólnocie. We wszystkim jednak musimy rozeznać wolę Bożą dla naszego życia i działania, czy to, co wydaje się innym słuszne dla nas jest rzeczywistym dobrem. A tu już się wymaga, aby każdy z nas okazał się w tym momencie wierny, wierny i posłuszny Duchowi. Jeśli doświadczasz w swoim sercu przynaglenia i rodzi się pragnienie serca, które nie wyrzuca ci zaniedbania innych ważnych spraw, twoich obowiązków stanu, to może okazać się, że to wezwanie innego człowieka jest głosem Bożym. Zresztą, dobre dzieło wydaje dobre owoce, które ostatecznie weryfikują słuszność naszych wyborów i decyzji. Wiara wymaga od nas też kroku w ciemność, zaufania często wbrew logice i instynktowi samozachowawczemu. Jednak nie chodzi o ślepe i nierozumne, irracjonalne zachowanie, ale o ufność Bogu, że Jego miłość mi towarzyszy wszędzie i we wszystkim. I jeśli wreszcie usłyszysz Boży głos, to wtedy nie będą już ci potrzebne dodatkowe argumenty, tłumaczenia, bo Bóg sam wszystko Ci wyjaśni, objawi ci swój plan dla ciebie. Plan, który jest jasny, bo Bóg mówi ci: słyszysz?! Kocham Cię i chcę Cię mieć w NIEBIE!
Grzegorz Łechtański