Rozpoznaj działanie Ducha - Diakonia Modlitwy KONIN

Ku wolności wyswobodził nas Chrystus!
Diakonia Modlitwy
św. Michała Archanioła
Ruch Światło - Życie   Rejon Koniński
Przejdź do treści
Rozpoznaj działanie Ducha w sobie
Szukając obecności Bożej, rozglądam się wokoło siebie, w lekkiej niepewności i próbuję odpowiedzieć sobie na pytanie, jak to jest wtedy, gdy Bóg staje na moim gruncie i chce mieć ze mną coś wspólnego. Moje dotychczasowe doświadczenie pokazuje, że przestałem myśleć, że Jego przychodzenie może być namacalne i dostrzegane moimi ludzkimi zmysłami a rozum podpowiada, że świat duchowy musi być postrzegalny w jakiś inny, specjalny sposób, na zasadzie odczucia, przekonań, drgnienia serca. Wyciąłem więc w pewnym momencie nadzieję o cudownym i ponadnaturalnym charakterze spotkania z Bogiem w mojej rzeczywistości życia. Ale jednak gdzieś w głębi serca pozostała tęsknota za tym zwykłym spotkaniem, gdy się widzi twarzą w twarz, gdy słyszy się głos i odczuwa ciepły dotyk przyjacielskiej dłoni. Tak po ludzku, tak jak człowiek. I zaraz
przyszły obrazy biblijne tych wielkich spotkań: Abraham, Jakub, Mojżesz, prorocy, apostołowie. Jednak  prawie natychmiast zreflektowałem się: to przecież byli oni – wielki format, tak, jak często zdarza mi się myśleć o wielkich tego świata pod względem duchowym. Oni tak, ja nie. Zastanowiła mnie natomiast myśl, która niepostrzeżenie urodziła się w moim umyśle, pobudzona do życia tęsknotą i zazdrością , ale taką Bożą – dlaczego ma to być niemożliwe?
Tym, który sprawia w człowieku ochrzczonym obecność Pana Boga jest Duch Święty. On jest platformą porozumienia i słuchania siebie nawzajem w dialogu Trójcy z człowiekiem jako dzieckiem Bożym. To, że Pan Bóg zwraca się do swojego dziecka jest oczywiste i niezaprzeczalne, gdyż wynika to z wybrania kochania człowieka decyzją nieodwołalną. Sytuacja jest problematyczna, jeśli chodzi o kontakt w kierunku: człowiek – Pan Bóg. Kanały porozumienia otwiera Pan  na różne sposoby a jednym z nich jest modlitwa. To, że często u człowieka istnieje problem z modlitwą oraz istnieje tak wiele sposobów i tradycji modlitewnych pokazuje na trudność w komunikacji i słyszeniu głosu Pana. Można by wskazać na domniemane przyczyny takiego stanu rzeczy, nie da się pewnie jednak określić jednoznacznie oczywistych źródeł w odniesieniu do poszczególnych osób.
To zawsze jest pewna mieszanka wynikająca z predyspozycji, charakteru, historii życia, stanu wiary itd. Interesuje nas jednak coś innego: jeśli jest w nas potrzeba czy nawet pragnienie bezpośredniej relacji z Bogiem, to co i jak uczynić, by mogła się ona otworzyć w różnoraki sposób od strony człowieka, dla niego na tu i teraz najbardziej właściwy.
Duch, który stwarza tę nić porozumienia, wieje kędy chce, ale Jego właściwością jest odpowiedź na przyzywanie w sytuacji nawrócenia, gdy jako Dar jest obiecany wierzącym w Jezusa. To sam Ojciec złożył tę obietnicę wierzącym w Niego. A jest ona niezaprzeczalną konsekwencją umiłowania człowieka jako dziecka. Tak a nie inaczej! Dlatego dar Ducha jest pewnikiem ale jednocześnie jest koniecznością w życiu chrześcijanina. Ten, który nie chodzi w obecności Ducha, nie odkrywa głęboko w sobie prawdziwej obecności i kochania Jezusa. A przecież On jest mistrzem, On jest przyjacielem i Panem, On tworzy we mnie życie i czyni mnie dzieckiem Ojca, przywraca moje dziecięctwo dane dawno, na samym początku, jako moją prawdziwą naturę ukształtowaną wtedy, gdy Ojciec wziął w swe ręce proch ziemi i tchnął we mnie życie. Dlatego nie chcę już żyć w tym świecie jako najemnik, niewolnik swoich kłamliwych mniemań i wyobrażeń. Chcę zaczerpnąć pełną piersią oddech Ducha i zobaczyć prawdę daną od Jezusa o moim ostatecznym przeznaczeniu, które w mocy Ducha rozpoczyna się tu i teraz. Dlatego przyzywam Ducha z pewnością i zdecydowanie, bo jest to Duch Jezusa. On przyzywany przychodzi z radością, by stwarzać mnie na nowo, i odbudowywać ruiny mojego ja, powstałe na skutek mojej niewiary, wycofania, braku miłości, niepewności i lęku. Duch Święty jest teraz, gdy Go wzywam i to On daje potężną moc w różnych wymiarach, tam, gdzie istnieje potrzeba i pragnienie – by Bóg stał się we mnie wszystkim.  W Nim podnoszę wzrok, nabieram sił fizycznych, duchowych, wiary niezwyciężonej. Nie lękam się Jego obecności, nie lękam się Jego darów, odrzucam zdecydowanie pychę fałszywej skromności, że nie jestem człowiekiem godnym obdarowania potęgą Boga samego, by stać się posłanym do Jego ludu. Duch rozpala moje serce niecierpliwym pragnieniem osadzonym w miłości, bo tylko takim sercem, na wzór SERCA – mogę dawać to, co właściwe, co godne, co wielkie i co potrzebne i szlachetne dla innych.  Nie muszę się lękać, co zrobić z moim obdarowaniem, bo ufam, że Ten który daje, wie co robi i zna mnie. Dlatego problem przyjęcia darów Ducha to problem wiary a konkretnie decyzji zaufania Bogu, że nie wyda mnie na działanie, które nie przyniesie owoców. Dotyka też mojego lęku przez ośmieszeniem i przed sytuacją, gdy podjęte przeze mnie działanie nie przyniesie oczekiwanych skutków. Dar Ducha, jakikolwiek, czy to dar uzdrawiania, czy proroctwa, czy jakikolwiek inny jest uwiarygodniony przez Dawcę. Jest też tak, że przyjęcie darów wiąże się z koniecznością posługi a więc z oddaniem czasu, sił, zaangażowania. I tu może się zrodzić w człowieku pytanie, czy chcę tak żyć, czy chcę oddać siebie, swoje ambicje i swoje dotychczasowe życie, hobby, styl życia, przyjaciół, rodzinę? A tymczasem Jezus mówi do każdego: w zamian stokroć więcej i Królestwo Boże „na dodatek”.
Ile razy słyszałeś to wezwanie: weźmijcie Ducha Świętego! I znów będziesz musiał się z nim skonfrontować. Rozeznać wszystkie za i przeciw, rozeznać, co jest słuszne, co chwalebne a co jest śmieciem. I właściwa odpowiedź dla człowieka wierzącego to decyzja wiary. Pan nie wzywa na drogę, która wiedzie na bezdroża ale wzywa na drogę do Królestwa. Zobacz swoje pragnie, to pierwsze, wtedy, gdy naprawdę Jem uwierzyłeś, zaufałeś, że Pan nie przychodzi, by cię okraść z wolności i twojego bezpieczeństwa ale po to, by kochać i w miłości poprowadzić się wraz z innymi. Im i tobie potrzebne są dary. By idąc wspólnie nie zatracić się w pozorach ale zerwawszy ich więzy zaczerpnąć mocy u Źródła, by w tobie wytrysnęło źródło wody żywej na życie wieczne dla ciebie i twoich braci.
Wszystko składam w ręce Pana, bo wiem, komu zaufałem, bo wiem, gdzie jest moja Ojczyzna, dziedzictwo przygotowane dla mnie od założenia świata. A to, że mówię o moim Bogu: On jest moim Panem, zobowiązuje mnie w mojej wierze i Jego wybraniu do poddania się Jego pragnieniu i woli. Pan uczy mnie patrzenia z perspektywy końca – wiem, gdzie i jak jest osadzone moje ostateczne przeznaczenie i jaki jest generalnie sens życia. Mogę więc widzieć tu i teraz sens mojego życia i działania i tak nim kierować, by dostosować wszelkie posunięcia i pragnienia do celu, jakim jest rzeczywistość Nieba. Potrzebuję więc w tak widzianej perspektywie pewnego i mocnego przewodnika i towarzysza drogi, gdyż nie łudzę się , że o własnych siłach doczołgam się choćby do celu. Rozważając więc potrzebę Bożej obecności i Jej mocnego objawiania się dającego się zauważyć, dochodzę do przekonania, że w prawdziwym i uczciwym oddaniu się Bogu na tej drodze nie ma możliwości by w tak czy inny sposób nie doświadczyć naocznego działania Bożej mocy. A zarazem pojawia się przekonanie, że to objawienie nie jest celem, ale dzieje się podczas drogi jako normalna konsekwencja nadprzyrodzonej interwencji. Chodzenie zaś w obecności Ducha Świętego powoduje, że człowiek uczy się rozpoznawać coraz bardziej jednoznacznie obecność Pana w przeróżnych sytuacjach. Dlatego wołam Ducha, aby w Jego obecności nie być ślepym, gdy Boża
łaska przelewa się przez moje życie. Wyczulenie duchowych zmysłów przez Ducha sprawia, ze rozpoznaję te momenty, gdy Pan działa we mnie, w sytuacjach życia, w innych ludziach. Można wtedy powiedzieć o uzewnętrznieniu się darów Ducha we mnie. I jak zwykle wszystko rozpoczyna się od decyzji wiary. Nie ma innej rzeczywistości – Duch przychodzi do każdego wierzącego by w nim mieszkać i poruszać w nim to, co jest stosowne w odniesieniu do jego unikalnej natury – dlatego obdarowanie jest tak różne dla każdego człowieka. Generalną zaś właściwością wierzącego jest pragnienie Boga wpisane w jego serce. Dlatego przyzywanie Ducha stawać się powinno naturalną czynnością wiary, by w odrębności osób i ich charakteru Duch mógł urzeczywistnić Boży plan i obdarowywać w taki sposób, jaki jest najwłaściwszy dla konkretnego człowieka. Ze swej strony człowiek poddając się przemianie Ducha, kiedy mówimy wtedy o metanoi, doznaje wchodzenia w rzeczywistość stawania się człowiekiem duchowym. Sama nazwa jest już wielce wymowna – duchowy, tzn. będący w Duchu Świętym, tzn. czujący poruszenia Ducha, Jego tchnienie, wolę. Stąd nie są już dziwne sytuacje, w których fizyczne i zmysłowe objawy działania Bożego są widoczne w rzeczywistości życia.
Widzimy więc, że inicjatywa leży po obu stronach: Bóg Dawca i człowiek dawca. Wymiana jest więc obustronna. Człowiek ze swej strony daje swoją gotowość, Bóg daje swojego Ducha. Tak rodzi się nowy człowiek. Duch wieje kędy chce – przechodzi przez życie, wolę, upodobania, ograniczenia i grzech człowieka i tak działa w tym, co napotyka w człowieku – słyszysz szum, ale często nie wiesz skąd przychodzi i dokąd zmierza. Człowiek tak naprawdę nie zna o sobie prawdy, ale Bóg to wie. Stąd, gdy przychodzi Towarzysz Drogi dokonuje w nas przemiany, która do końca jest niezrozumiała dla nas.
Wiara czyni cud zaufania, że On wie, co robi, że to, co dzieje się w nas jest najsłuszniejsze. Muszę zgodzić się na to, że gdy Duch Święty, gdy na mnie zstępuje dokonuje przemiany i obdarowania w sposób dla mnie najwłaściwszy na tu i teraz, ale nie jest to jednorazowe działanie, bo tak samo, będzie się działo na moje jutro i dalej w każdym dniu aż do śmierci. Zawsze na to, co dzieje się i kim jestem w danym czasie. Stąd działanie Ducha jest rzeczywistością bardzo plastyczną. Myślę, że w doświadczeniu działania Ducha i rozpoznawania tego działania w życiu można  wzrastać z upływem czasu. Po co to jest potrzebne? A dlatego, że niezależnie, jakie przynaglenie do działania przychodzi do człowieka, to on sam ostatecznie podejmuje decyzję do jego podjęcia. Jeśli więc z pojawiającym się przynagleniem rozpoznamy jego autora, to decyzja stanie się łatwiejsza do podjęcia i bardziej świadoma. Z czasem człowiek uczy się na swoim doświadczeniu, jak to jest, gdy w sercu mówi Duch i umie rozpoznać Boży głos w sercu a odrzucać to, co nieboże.  Mówienie Boże rozpoznaje się też poniewczasie, po owocach – tak przecież buduje się doświadczenie. Jest to niestety często bolesna droga, bo zdarzają się tu pomyłki obarczone owocem cierpienia.
Patrząc więc na rzeczywistość doświadczania Ducha należy chyba zdać sobie sprawę, że tego nie można się nauczyć. Trzeba przejść swoją drogę. I mimo, że doświadczenie innych może coś ukierunkować, to po decyzji nawrócenia, to co jest moją tajemnicą relacji z Bogiem zostanie w moich rękach. Ale aby się tym nie przestraszyć i ciągle nie  wyglądać pomocy od innych, jakby próbując zarazić się od nich życiem duchowym jak grypą na jesień, należy zdać sobie sprawę z tego, że jest to droga przepiękna, bo zawsze jestem na niej z moim Ukochanym, któremu ufam i który jest celem samym w sobie.
Panie Jezu Chryste!
Ufam Twojej wszechmocnej i miłosiernej obecności.
Dziś proszę, abyś tchnął we mnie swojego Ducha.
Niech On uczyni we mnie przestrzeń spotkania z Tobą
i niech nauczy mnie miłości.
Oddaję Ci dziś swoją słabość i lęk przed tym,
że nie jest możliwe, byś przychodził do mnie w oczywisty sposób,
tak jak Przyjaciel do przyjaciela.
Daj mi rozpoznawać w mocy Ducha, gdy dotykasz mojego życia,
moich sytuacji, mojego serca.
Działaj we mnie z miłości i w mocy.
Podnieś moje oczy do patrzenia z ufnością i nadzieją,
bym wiedział i znał ten czas, gdy w miłości przychodzisz.
Bym tylko Tobie ufał!
Otwórz moje serce i wolę, bym przyjął Twoją Moc i dary.
Jezu kocham Ciebie!
Amen

Grzegorz Łechtański DM Konin                                    3 lipca 2015 r.

Ruch Światło -Życie, Rejon Konin
Klasztor Misjonarzy Świętej Rodziny
Kazimierz Biskupi
charyzmat@vp.pl
Created with WebSite X5
Wróć do spisu treści