Rekolekcje i co dalej?
Czasami Pan pozwala zobaczyć nam cuda, których On sam dokonuje w życiu innych ludzi. Dzieją się one także jako nasze osobiste doświadczenie wiary. Czasami jesteśmy świadomi, że właśnie teraz, właśnie dziś Pan dotyka nas swoim działaniem ale jest też i tak, że cuda Jego łaski jesteśmy w stanie odczytać dopiero po pewnym czasie. To, czego możemy być pewni to Jego odpowiedź na naszą modlitwę i Jego dobra intencja w kochaniu nas niezależnie od naszej sytuacji ducha, czy życiowej. On kocha nas dziś, w tym dziś, które jest doświadczeniem naszego życia, a które jest często trudnym doświadczeniem wiary w uwikłaniu w niepewnej codzienności. Może i w Twoim życiu pojawia się pokusa myślenia o Bogu, który ubija z Tobą pewien interes: bądź dobry i zacznij żyć jak człowiek a Ja być może zlituję się wtedy nad tobą i łaskawie cię pokocham. Miłość za coś, ze względu na… ale to nie jest miłość naszego Boga. Bóg ukochał Ciebie pierwej, wtedy, gdy byłeś jeszcze daleko. I niezależnie od tego, co uczyniłeś i co jeszcze wydarzy się w Twoim życiu, Jego wybór miłości w stosunku do Ciebie jest już nieodwołalny. I nieważne jest, co Ty myślisz i jak mocno ktoś zafałszował Ci obraz Boga w Twoim sercu i umyśle. On niezmiennie wybiera Ciebie jako swoje umiłowane dziecko, dla którego ma plan, ten wielki plan zbawienia, w który jest wpisany Twój plan na życie.
Ostatnie rekolekcje przyniosły mi wiele radości. Mogłem odnowić w sobie prawdziwy obraz Ojca i być świadkiem, jak Pan czyni to w sercach innych ludzi. Niesamowitym stało się moje doświadczenie oglądania i towarzyszenia im w poznawaniu Boga takiego jakim jest. Jest to doświadczenie porównywalne chyba z tym, co przeżywali Apostołowie, gdy towarzysząc Jezusowi byli świadkami przemiany serc spotykanych ludzi. Wyjątkowość rekolekcji ewangelizacyjnych polega właśnie na tym: tutaj sam Bóg mówi o sobie kim jest On i kim jest w Jego oczach człowiek, którego umiłował. Szczególnie tutaj objawia się Jego wołanie miłości i Jego troska o los każdego swojego umiłowanego dziecka. I jeśli w Twoim sercu budzi się miłość, to doświadczenie bycia kochanym pomimo, to nie jest to czas stracony. Wyjątkowość tego czasu stanowi także wyjście w przestrzeń spotkania z Bogiem ze swojej codzienności, jej huku, zmartwień, trosk. Czas zdaje się jakby płynął gdzieś obok tego, co jest jej treścią. Daje to możliwość spojrzenia z dystansem na samego siebie, na życie, doświadczenie Boga, relacje z Nim i z innym człowiekiem, na swoje postawy, poglądy moje ja na tu i teraz. I o tyle jest to spojrzenie bezpieczne o ile pozwolę Bogu towarzyszyć w tym oglądzie siebie.
Wiele pytań usłyszałem podczas tych rekolekcji. Pytań ale i sądów, opinii, wyrażonych niepokojów czy wręcz lęków o życie, o przyszłość w kontekście pogubionych relacji, zaprzepaszczonych szans, niepodjętych decyzji. Ale często było w tym wszystkim wiele radości, że wreszcie coś się zaczyna, że jest nadzieja na normalność na jutro, na życie, dla mnie, dla mojego małżeństwa i rodziny.
Słysząc pytanie o to, co zrobić, by być bliżej Boga, jak zacząć nowe życie z Nim, jak żałować za grzechy, co robić, by mieć nadzieję doświadczyłem wrażenia, że sytuacja jakby się powtarza, że już słyszałem gdzieś te pytania. I przyszło uświadomienie, że podobne pytania słyszał Jezus na swojej drodze od wielu ludzi. Poczułem się tak, jakbym został dopuszczony do tej tajemnicy przemiany ludzkich serc w momencie zetknięcia z łaską Bożą, jakiej doświadcza wielu od tamtych wydarzeń z Galilei i innych miejsc, przez które przechodził Jezus. Doświadczenie Jego przechodzenia dolinami ludzkich serc ciągle się dokonuje i dokonało się wtedy na rekolekcjach w Maksymilianie a my jesteśmy tego świadkami. Jezus żyje!
Tam też dokonało się moje osobiste spotkanie z Panem. Wiem, że gdy przechodził tak blisko mnie zdołałem dotknąć się Go, by na nowo doznać Jego kochającej łaski spotkania, by doświadczyć bycia kochanym i odpowiedzieć Na Jego miłość swoją miłością. Wiem teraz, że językiem, jaki mam mówić do drugiego człowieka o Mistrzu jest Jego język, język miłości. Nie chcę być mądry swoją mądrością i nie chcę dawać siebie innym, bo naprawdę niewiele mam do dania z siebie, ale chcę, by w słabości, w jakiej staję wobec innej osoby objawiała się moc Boża w Jego kochaniu dziś. Radością napełniają mnie te momenty, gdy mogę przy tej okazji oglądać Jego dzieła, które czyni w innych.
Zdaję sobie sprawę, że dla niektórych to będzie początek przygody z Bogiem, tak jak dla mnie stało się to 26 lat temu i do tej pory trwa Boża łaska przy mnie. I przyjdzie taki czas, gdy ci, którzy dziś uwierzyli pójdą głosić miłość Ojca i Jego Królestwo w Jezusie innym ramię w ramię z nami. Bo jest to przygoda i przyjaźń na całe życie.
Co dalej? Wiele jest serc, które czekają na Ewangelię. Jest tak wielu katolików i innych, którzy nie mają pomysłu na swoje życie, drepcząc w kółko i nie widząc w nim celu. Tak wielu żyje w udręce, w grzechu, chorobie, depresji, odrzuceniu , braku miłości, w pretensjach, poczuciu skrzywdzenia i często w nienawiści. Dla nich i dla Ciebie jest Dobra Nowina. Mówię Ci: Bóg kocha Ciebie dziś. Jeśli usłyszysz Jego wołanie i przyjmiesz je w swoim sercu idź i powiedz to wszystkim innym, którzy są daleko a których woła Bóg. Bo dla Ciebie i dla nich jest nadzieja i wolność i pełnia życia w Jezusie Chrystusie Panu naszym. AMEN!
Grzegorz Łechtański, październik 2012