Przepaść - Diakonia Modlitwy KONIN

Ku wolności wyswobodził nas Chrystus!
Diakonia Modlitwy
św. Michała Archanioła
Ruch Światło - Życie   Rejon Koniński
Przejdź do treści
PRZEPAŚĆ MĘKI, PRZEPAŚĆ MIŁOŚCI

Dokąd prowadzi mnie ta droga? Narodziłem się dwukrotnie, do ziemskiego życia i do życia w Królestwie Ojca. Idę drogą tego podwójnego życia, by jedno obumierało a drugie wzrastało. Wszystko wydaje się być tak oczywiste. Ale takie nie jest. Kroczenie bowiem w wierze nie ogranicza się jedynie tylko do deklaracji, ale zakłada realizację tych deklaracji w wymiarze codziennego, tego fizycznego, ziemskiego życia tu i teraz i przez wszystkie dni aż do śmierci. I to też jest oczywista prawda dla wierzących. Wiara bowiem bez czynienia jest martwa, jest deklaracją bez poświadczenia. A jako taka prowadzi na bezdroża a nie do Królestwa. Zobaczywszy więc cel, uświadomiwszy sobie jego powagę muszę wrócić do codzienności, muszę przebić się przez jej gąszcz wydarzeń, spraw, decyzji relacji. I muszę wyjść z tej konfrontacji zwycięsko. Doświadczam cierpienia i wydaje się ono nie do uniknięcia, czegokolwiek bym nie robił. Cierpienia jako konsekwencji zderzenia się z ułomną naturą tego świata, z jego i moim grzechem, słabością i niedostatkami. Ale też cierpienia innych, tak mocno uderzającego w moją wrażliwość i współczucie. Nie uniknę tego, nie obronię się przed krzyżem i będę poddany zmaganiu z nim do końca moich dni tutaj. Dlatego też, między innymi, tak obiecująca jawi mi się rzeczywistość Nieba. Dokąd więc wiedzie mnie ta droga?
Czy Niebo jest naprawdę, czy może idę w swoim myśleniu li tylko ku ucieczce w tęsknotę za tym, by w końcu nie cierpieć i nie martwić się o każdy dzień? Czy jednak naprawdę istnieje koniec, gdzie czeka Pan u wejścia do swojego – mojego domu?
W swojej drodze życia często pozostaję samotny, przechodzę przez trudne wydarzenia i muszę się z nimi zmierzyć sam. W ciemności drogi nie dostrzegam miłującej obecności Ojca, musi wystarczyć mi jedynie świadomość zbudowana na wierze, że Bóg nigdy nie opuszcza swoich dzieci. Nie przynosi to jednak często pociechy w takim stopniu, by nie odczuwać bólu i cierpienia. Mogę w tych momentach zrozumieć Jezusa, wtedy w Ogrójcu, na Drodze Krzyżowej, na Golgocie. Opuszczenie i wyniszczenie stają się w tych momentach moim doświadczeniem namacalnie i fizyczne odczuwalnym.
Ale właśnie wtedy objawia się moc Boża, Jego niepojęta łaska. Moje oczy zwracają się w patrzeniu na Jezusa a przez Niego na Ojca. W bezmiarze nieszczęścia, troski, niepewności i w końcu cierpienia dostrzegam jakiś niepojęty Boski plan na szczęście, na miłość. Realizuje się jakaś niepojęta historia kochania człowieka z jego całym bagażem życia pełnego udręczenia. Jezus w tym momencie pozwala mi wejść w głębię swojego cierpienia, w przepaść swojej męki, bym tam poczuł się do niego podobny, wręcz tożsamy w odnajdowaniu się w sensie cierpienia. To jest moja droga, tak jak to była Jego droga - droga krzyża. W Krzyżu bowiem schodzą się te dwie moje drogi, to doczesna i ta wieczna. W przepaści cierpienia Jezusa niosącego na swoich ramionach krzyż nieszczęścia całego świata, wszystkich ludzi wszystkich czasów odnajduję się ze swoim małym, ale przecież dla mnie wielkim i ważnym krzyżem mojego życia. W Jego zranionym sercu, zranionym cierpieniem i grzechem, odnajduję się ze swoim sercem podobnym do Jego serca. Ale w tym momencie w przepaści męki odnajduję w tym sercu inną nieskończoną rzeczywistość, odnajduję przepaść bez dna, przepaść miłości Jego Ojca. Wszystko to co znalazło się w Jego ugodzonym sercu, co wziął On na siebie jako niewyobrażalne brzemię przelewa się w przepaść Jego miłości. Te dwie przepaście egzystują w Jego sercu jednocześnie - całe cierpienie i cała pełnia Jego miłości. A nad wszystko największa jest miłość. Jeśli więc myślę, że leżąc w błocie mojego codziennego życia i nabierając przeświadczenia, że zło triumfuje i nie uda mi się podnieść i wykrzesać sił do drogi ku szczęściu, to wtedy Jezus wskazuje mi swoje serce, Jego dłoń odchyla szatę na piersi, by pokazać jak niezmierzona przepaść Jego i mojej męki zapada się w ogromie Jego miłości. I kiedy wydaje mi się, że nie postawię już ani jednego kroku dalej, to wtedy Jego miłość zwycięża moje cierpiące serce. Po burzy nastaje pokój i gdy patrzę na zniszczenia wokół, to On kieruje mój wzrok na to, co od samego początku jest pewne i nie zachwiane, na Jego ze mną przebywanie, na Niebo pełne miłości. Odwraca mój wzrok od oglądania zniszczeń, porażek, grzechów, które dawno już wrzucił w przepaść swojego miłosierdzia. Mam jasno wytyczony cel, nie mogę go stracić sprzed oczu, by ponownie nie wrócić do prób zasypania przepaści swojego bólu. Bezmiar Jego miłości - tam chcę znaleźć ratunek i tam chcę poprowadzić ścieżki mojego życia – bezpieczny grunt, twarda rzeczywistość mojej drogi do Ojca w nieskończoną przepaść Jego kochania.

Drogi Jezu, mój Zbawco!
Rozciągnij we mnie potęgę swoje łaski.
Jedynie w Tobie nie zginę, nie stracę nadziei i sensu drogi.
Zanurz mnie w miłosierdziu Ojca, w Jego tkliwej miłości.
Nie chcę więcej cierpieć bez Ciebie,
chcę w cierpieniu być szczęśliwy,
bo kocham i jestem ukochany.
Amen.

Grzegorz Ł,                                              1 grudnia 2017

Ruch Światło -Życie, Rejon Konin
Klasztor Misjonarzy Świętej Rodziny
Kazimierz Biskupi
charyzmat@vp.pl
Created with WebSite X5
Wróć do spisu treści