Porozmawiajmy o praktykach postnych
Wiele jest do zrobienia w naszym życiu duchowym, w naszych emocjach i naszych relacjach. Post wzywa nas do weryfikacji naszych postaw, zobowiązań, do robienia swoistych porządków, do ewaluacji swojego życia. Czasem miotamy się to tu to tam, powodowani wyrzutami sumienia i z poczucia uświadomionego niezadowolenia, wynikającego z porównania swojej własnej tożsamości z wzorcem, który nosimy w sercu, który niesie świat, także, o którym dowiadujemy się w Kościele.
Co zatem z tym zrobić?
Doświadczeniem nas wszystkich jest nieskuteczność naszych działań i poczucie beznadziei, które jest tego wynikiem. Wydaje się, że przeważnie przegrywamy naszą walkę i z czasem poddajemy się walce, leżąc rozłożeni na łopatki. Z poziomu „podłogi” jednak czasem lepiej widać i mamy poczucie, że gorzej nie może już być. W poczuciu bezsilności można jednak odnaleźć siłę, jednak nie naszą. Będąc bezsilnym i pokonanym szukamy przecież sprzymierzeńców; tych, którzy mogą nam pomóc. I jest to właśnie ten ważny moment, którego nie możemy przegapić, aby poprosić tę osobę, która ma prawdziwą moc do walki zamiast mnie.
Czy zatem chcesz podjąć wyzwanie?
Jest to dziwny sposób walki, ponieważ stajesz do niej ty, ale walczy za ciebie kto inny. Jaki to ma związek z Wielkim Postem? Czas walki wymaga przegrupowania intencji, weryfikacji hierarchii wartości. Wymaga przygotowania, ale przede wszystkim decyzji do podjęcia życia w wolności dziecka Bożego i założenia, że po zwycięstwie trzeba będzie żyć już według nowych zasad. Stare musi odejść; jako nowy człowiek nie mogę kierować się prawem starego człowieka.
Ważne jest więc to, jaką decyzję podejmiesz!
Walka, to walka Boga w tobie i zamiast ciebie ale z twoim przyzwoleniem. Nie toczymy bowiem walki przeciwko ciału i krwi… Jezus powiedział wyraźnie, ze bez niego nic uczynić nie możemy. To On zwyciężył naszego odwiecznego wroga i to zwycięstwo chce uczynić naszym zwycięstwem. Dlatego dziś i w każde dziś musisz podejmować decyzję o stawaniu pod Jego sztandarem Krzyża. Potrzebna ci jest zatem Jego nieustanna obecność w sercu, by to On budował tam swoje królestwo, w którym nie ma już miejsca na złość, gniew, obmowę, złośliwość, bunt… To On stoi u bram twojego serca jako Dobry Pasterz.
Jak to zrobić?
Przyjaźń z Tym który walczy zamiast mnie, który otacza szańcem moje ja, rozpoczyna się od dialogu, w którym prosisz Pana, by to uczynił dla ciebie, gdy oddasz mu władzę nad swoim życiem i poddasz się pod Jego władzę uznając w swoim sercu, że On jedynie może cię wybawić. Znasz wszystkie te środki: modlitwa, Słowo Boże, post, jałmużna i ciągłe pragnie serca, by co dzień być bliżej swojego Pana. Myślę, że wtedy przychodzi Jego miłość, która najbardziej czyni w nas obraz naszego Ojca, bo On odnajduje w nas to coś z siebie. I wtedy ciągłe nawracanie nie jest walką ze złym, ale zwróceniem się jeszcze głębszym ku Panu w miłości, żalu, przebaczeniu, wyrzeczeniu, by Jego błogosławieństwo spłynęło na ciebie i dało ci upragnioną wolność. Bo dla Ciebie było to wszystko: Jego Krzyż, Jego śmierć, Jego zmartwychwstanie, byś wreszcie pojął wszystkimi swoimi władzami, że Bóg kocha cię jako pierwszy. I od początku.
Grzegorz Łechtański