Ojczyzna
Mój dom, moje miejsce, gdzie żyję, gdzie czuję się bezpieczny i kochany. Ale jest jeszcze coś, co sprawia, że gdy myślę dom i ojczyzna, to coś dzieje się z moim sercem; pojawia się uczucie odnalezienia swojego miejsca, potrzeby zabiegania, a jednocześnie uczucie pragnienia stania twardo na właściwym i pewnym fundamencie. Mój dom, moja ojczyzna jest miejscem ale przede wszystkim więzią, relacją z drugim człowiekiem, rodziną, wspólnotą. Wiem wtedy, że obok mnie są ludzie, którzy ze względu na pragnienie miłości i jedności chcą dobra dla mnie. Moim domem jest więc moja żona, dzieci, rodzina, bracia i siostry ze wspólnoty. Oni stanowią moją ojczyznę. Serce moje jednak czuje, że w tych wszystkich uczuciach związanych z moimi bliskimi kryje się jeszcze coś, co na pierwszy rzut oka nie jest tak do końca jawne i odczuwalne. A jednak ... Idąc w procesji Bożego Ciała wraz z innymi doświadczyłem nieodpartego
uczucia, że droga, którą podążam jest tą najwłaściwszą. Polski, wiosenny dzień, wielowiekowa tradycja wpisana w krajobraz wsi i miast bardzo porusza serce i rodzi w nim tęsknotę za czym, co nieuchwytne. Ale to jednocześnie konkret obecności Tego, który w zdecydowany sposób wychodzi w kierunku człowieka i pokazuje na siebie, jako na przewodnika, za którym warto pójść. Idąc w procesji doświadczyłem uczucia dopełnienia sensu swojego życia tu i teraz, w tym kraju, w tej rodzinie, pośród tych ludzi, w tym Kościele. Serce Jezusa, które jest źródłem życia, staje się domem i ojczyzną i wszystkie moje pragnienia, tęsknoty i oczekiwania są w Nim zawarte, bo to Ono jest domem i ojczyzną. Jest moim domem, w którym odnajduję sens i cel. Lecz przede wszystkim czuję się w Nim kochany i akceptowany.
Głębokość Bożego Serca jest ukojeniem, zdaję sobie sprawę, że w Nim jest miejsce dla tak wielu, tak różnych ludzi, ale odkrywam, że jest tam miejsce, to jedno, miejsce dla mnie, miejsce, które czeka na mnie, miejsce, w którym w miłości spotykam już teraz Miłość. Ta myśl trafia bardzo konkretnie w moją potrzebę i konieczność kochania, którą On sam włożył w moje serce. W Jezusowym sercu czuję się odnaleziony, na swoim miejscu. I jeśli nawet przyjdzie mi żyć jeszcze wiele lat, to wiem, że w Jego sercu już odnalazłem to wieczne przebywanie, które obiecał wierzącym. W zderzeniu z grzechem i słabością swoją i innych wychodzę zwycięsko, bo Miłość mi wszystko wyjaśniła, pokazała, że Ona ostatecznie zwycięża moje poczucie złamania i skrzywdzenia. Czuję się podniesiony, czuję swoją godność daną mi od Pana, który mnie usynawia w swoim Synu. Mój żal, poczucie wstydu, prowadzi mnie w poczuciu Bożego dziecka do jeszcze większej Miłości i oddania temu, który pierwszy mnie umiłował i wydał za mnie swoje najukochańsze Dziecko. Tego, za którym idę bez wahania, bo pokazuje mi cenę mojego życia, patrząc na mnie tym samym wzrokiem, co Ojciec, wzrokiem gorejącym oddaniem i miłością, przebaczeniem i zaufaniem. Wzrokiem, w którym widzę moją przyszłość, bo wyobrażam sobie, że tak będzie już zawsze, że właśnie takie jest Niebo – twarzą w twarz z Ukochanym.
Teraz widzę Biały Chleb, moje oczy widzą zasłonę, ale wiara widzi Króla i Zbawcę – wiem, że Ukochany, który skrywa się za zasłoną, w pewnym momencie rozerwie ją, by świątynia mojego przebywania z Nim stała się ostatecznym moim przeznaczeniem. Czekam tej chwili, w pokoju serca, bo ufam, że Ta Miłość nie zawiedzie i wypełni moje pragnienie. Dlatego patrzę teraz w Biały Chleb – Świętą Hostię a serce moje w jakiś sposób zawiera się Bożym Sercu pełnym chwały i miłości.
Jezu Chryste, dawco świętej miłości.
Umiłowałeś moje serce, to serce, które przed wiekami umiłował mój Ojciec.
Dziś obieram Twoje serce jako moją Ojczyznę, do której biegnę z radością.
Idę z Tobą zawarty w Tobie, a Ty przeprowadzasz mnie przez potop mojego życia,
Ufam Tobie i Twoim intencjom wobec mnie,
Wierzę, że jesteś moim przeznaczeniem,
Kocham w Twojej miłości.
AMEN
Grzegorz Łechtański, 20 czerwca 2015