Królestwo Boże nie jest z tego świata
Zastanawiałeś się kiedyś nad swoim losem. Nad tym, gdzie
pójdziesz po śmierci i jak będzie związany z tym twój los? Nie jest wcale
jednoznaczny stan, w jakim się znajdziesz i jakie uczucia i emocje będą temu towarzyszyły.
Jest piekło i jest niebo. Te dwie rzeczy ostateczne. Ale
wielu żyje tak i tak jest przekonana, jakby rzeczywistość poza życiem tutaj nie
istniała. Bierze się to najprawdopodobniej z doświadczenia oddzielenia od Boga
i Jego nauki. Czasami jest to także stan będący wynikiem poważnych zranień czy
straty, czasem to kwestia wychowania. Jakkolwiek na to nie spojrzeć, zarówno ci
wierzący jak i niewierzący często nie myślą o możliwości rozpoczęcia życia w
Królestwie Bożym już teraz.
W dialogu z Piłatem Jezus mówi wyraźnie, że Jego królestwo
nie jest stąd. Czy znaczy to jednoznacznie, że nie może stać się ono
rzeczywistością już tu osiągalną, teraz, w tym świecie? Z tego tekstu Ewangelii
jasno to nie wynika. Nie jest jasne, czy chodzi tu o miejsce ulokowania tej
rzeczywistości, czy raczej o jakość jej egzystowania. Jezus w rozmowie z
faryzeuszami stwierdza przecież wyraźnie: Królestwo Boże jest pośród was, a
może nawet bardziej radykalnie: „w was”. Czy zatem nie istnieje sprzeczność
między tymi dwoma stwierdzeniami? Jeśli założyć, że Królestwo Boże to sprawa
miejsca, to owszem, jest to paradoks. Oznacza to więc, że struktura i sama
rzeczywistość funkcjonowania Królestwa nie opiera się o czas i przestrzeń, ale
raczej ma inne przesłanki. Z wielu przypowieści, które przecież opisują
kondycję i istotę Królestwa, wynika klarownie, że stanowi ono rzeczywistość
opartą zgoła o relacje, decyzje, osoby. Wyraźnie rysuje się obraz Królestwa
jako rzeczywistości istnienia w odniesieniu nie do miejsca i czasu, ale do osoby
samego Boga i Jego wyboru przez człowieka. Można zaryzykować więc stwierdzenie,
że gdziekolwiek Bóg jest i dokądkolwiek przychodzi to właśnie to jest Królestwo
Boże.
Co więc Jezus Ma na myśli, mówiąc: Królestwo jest w
was/pośród was?
Obecność Syna Bożego przynosi Królestwo, wtedy ono się
konstytuuje. Ale nie w czasie i przestrzeni. Jezus stając zawsze w obliczu
człowieka, tak jak w komorze Mateusza, w łodzi Piotra, pod drzewem Zacheusza,
przynosi w sobie rzeczywistość relacji i do niej zaprasza. Na domiar, dokonuje
się wtedy ukonstytuowanie relacji opartej nie o miejsce, interes, nie w czasie,
ale relacji miłości, przewartościowania postaw, myśli, ocen, swojego miejsca w
życiu w stosunku do Boga i bliźnich. I także swojego ostatecznego
przeznaczenia: piekła lub nieba.
I w tym spotkaniu Jezusa z braćmi, z każdym człowiekiem, w
każdym czasie, nie chodzi o uczucia, o pozałatwianie i ponaprawianie pilnych
spraw. Tu chodzi o nawiązanie trwałego kontaktu, który nie kończy się w
momencie, gdy Jezus niknie sprzed oczu. To, że oczy nie widzą już fizycznie
postaci Mistrza nie oznacza zerwania relacji i zdrady Przyjaciela. Ta relacja
trwa nieprzerwanie a jej żywotność jest zagwarantowana przez najważniejsze we
Wszechświecie więzy, więzy miłości.
Wydaje się ta rzeczywistość nierealna w swojej idealności.
Ale osoba Jezusa jest rzeczywista i tym sposobem zostaje ona uprawomocniona.
Tam, gdzie jest Jezus i gdzie człowiek odpowiada pozytywnie na wezwanie miłości
tam nawiązuje się relacja. Rzeczywistość tej relacji to właśnie KRÓLESTWO BOŻE!
Oba stwierdzenia „w was” i „pośród was” mają swoją wagę i
znaczenia. Tam, gdzie Jezus jest pośród braci, tam konstytuuje się Królestwo –
Kościół. To wydarzenie ma charakter wspólnototwórczy i Jezus przebywając we
wspólnocie daje doświadczenie realizacji już teraz królestwa. Ale drugie
wyrażenie „w was” jest niejako konstytuujące pierwsze – Kościół. Królestwo to
wspólnota ludzi, którzy mają wewnętrzną relację i to osobistą z Jezusem. Zatem
relacja wewnętrzna, w sercu, w miejscu spotkania Jezusa z człowiekiem, tworzy
rzeczywistość istnienia Królestwa, jako miejsca zamieszkania samego Boga w
sercu ludzkim, a przez to „pośród ludu”. Jezus więc idzie znacznie dalej i z
połączenia wewnętrznych relacji ze swoimi dziećmi tworzy Kościół – wspólnotę relacji
z człowiekiem a przez to poszczególnych ludzi ze sobą.
Czy to może dziać się teraz? I tutaj? Jeśli wierzyć Jego
słowom, to daje się to zaobserwować jako realne zjawisko a nawet więcej, sami
możemy tego doświadczyć w naszych wspólnotach.
Ale w takim razie, jak odnieść się do słów Jezusa z rozmowy
u Piłata? Rzeczywiście, w tym miejscu, pośród tych ludzi, wobec Piłata, Jezus
nie mógł nawiązać relacji miłości, gdyż wymaga ona obustronnej decyzji. To nie
był ten czas i miejsce. Ten dziedziniec to nie był „ten świat” Jakie były
natomiast Jego pragnienia, czy nie chciał, by pośród zgromadzonych u Piłata
ludzi nie zrodziła się w ich sercach przestrzeń spotkania, relacji?
Królestwo Boże może istnieć wszędzie tam, gdzie Jezus
znajdzie serca otwarte, zdolne, tak jak Mateusz, przyjąć z radością
rzeczywistość przebaczenia i miłości. Czy może to ograniczyć przestrzeń i czas?
Czy ogranicza to śmierć? Czy śmierć jest warunkiem koniecznym, by być
obywatelem Królestwa? Jeśli jest uprawomocnione relacją człowieka z Bogiem to
już teraz wchodzimy jako wierzący przez relację wiary i miłości w progi
Królestwa. Nie w momencie śmierci! Fakt spodziewamy się jego innej jakości,
takiej, która teraz jest niewyobrażalna, ale już teraz smakujemy, choć trochę,
jego namiastkę, namiastkę rzeczy przyszłych.
Moje oczy straciły widok Oblubieńca, nie dostrzegam go
namacalnie, fizycznie. Ale nie znaczy to, że po tym, jak złożył mi obietnicę
niewyobrażalnej miłości, opieczętowaną Jego Krwią na Krzyżu wycofał się z
naszej zażyłości. I chociaż nie doświadczam Go namacalnie i moja tęsknota z
dnia na dzień się wzmaga podsycana rozłąką, to przecież Jego miłość kwitnie we
mnie coraz mocniej. On sam pociąga codzienne jej więzami. I to On jest ze mną w
ciągłej relacji właśnie podtrzymywanej przez Niego samego. A więc Jego
Królestwo trwa teraz, to teraz rozciąga się poza granice śmierci.
Czego oczekuję?
By ta relacja wydoskonaliła się i rozwijała się coraz
intensywniej, by to, co się wtedy zadzieje było doskonałe i coraz większe. By
ta relacja nazwała się w końcu NIEBEM!
Zdaję sobie także sprawę z tego, że w tej relacji jestem
powiązany z innymi i w konsekwencji nasze relacje budują, jak żywe kamienie,
Kościół Niebiański. Bowiem spotkam się w Miłości – Jezusie ze swoimi braćmi i
siostrami.
Teraz w sposób niedoskonały, później w cudowny, ale
Królestwo już trwa i będzie trwać.
Czy ta relacja będzie się rozwijać coraz mocniej? Bóg jest
wielki, tak wielki w swoim kochaniu, zadziwi mnie ona jeszcze niejednokrotnie w
bezpośrednim kontakcie. Jednocześnie relacja – Kościół już teraz jest miejscem
wzrostu, to właśnie tam mogę się ucieszyć objawianiem się miłości wobec moich
braci. Zachwyca mnie to, że Bóg jest tak hojny i rozrzutny w kochaniu; Jego
miłość przechadza się przez tak wiele serc… I jeżeli nawet relacje nie są
wydoskonalone teraz i są obarczone słabością, to wierzę, że ich fundamentem
jest Jezus, i że wydoskonalą się one ostatecznie w Niebie
Tak czy inaczej: „Królestwo Boże to nie sprawa tego, co się
je i pije, ale to radość, pokój i miłość w Duchu Świętym”.
Jezu, mój
Zbawco,
Muszę zdać
się na Ciebie,
Bo Ty jako
jedyny z ludzi znasz zasady Królestwa.
Proszę o to,
by Twoja obecność, byś Ty był ze mną a ja z Tobą.
Byś Ty, moja
Ojczyzna, był moim pragnieniem.
Amen