Duma i uprzedzenie
Tytuł, choć może przywoływać w myśli znaną powieść, dotyczy ściśle spraw związanych z kondycją duchową człowieka. Mówi on o dwóch, często powiązanych ze sobą elementach, które wprowadzają człowieka w stan izolacji. Najczęściej dotyczy ona relacji na linii człowiek – Bóg ale, co jest z tym powiązane, także na linii człowiek – człowiek.
Z czym kojarzy się słowo duma? Można je tłumaczyć w rozumieniu: pycha, zarozumiałość, wywyższenie, megalomania itd., ale również jako uczucie zadowolenia z siebie lub kogoś innego wynikające z poczucia dobrze rozumianej wartości własnej lub innych, dobrze wypełnionego zadania itp. Przyjrzymy się dumie w tym pierwszym znaczeniu. Uprzedzenie natomiast ma charakter pejoratywny, jakkolwiek nie podejść do tego tematu. Oba, duma i uprzedzenie, mogą stać się częścią tożsamości przyjętej przez człowieka i w ten sposób wpływać znacząco na jego postawy i relacje.
Człowiek dumny nie jest takim od urodzenia; duma nie jest cechą wrodzoną charakteru. Jej niszczące i izolujące działanie nie leży w naturze ludzkiej, lecz jest dziełem złego. Postawa dumy jest zła i jako taka nie wchodzi w zakres człowieczeństwa stworzonego przez Boga. Jeśli dokładnie przyjrzeć się scenie kuszenia Adama i Ewy w Raju, już tam dostrzeżemy, w jaki sposób zły pobudza człowieka do przyjęcia postawy wywyższenia i pychy (będziecie jako Bóg…). W zwykłych warunkach życia człowieka ten dialog ze złym często nie toczy się tak jawnie, ale do stania się dumnym popycha go inny człowiek, układy społeczne, środowisko wychowawcze, wtłaczanie w wygórowane ambicje, władza itd. Człowiek staje się dumny w wyniku przyjęcia tej postawy z zewnątrz.
Człowiek z uprzedzeniami różnego typu jest nimi związany; jego decyzje sposób życia reagowania wszelkie relacje są skażone jego często fałszywymi sądami. Nie mówimy tutaj o zdrowej roztropności wynikającej z uczciwej oceny rzeczywistości i z doświadczenia, lecz o nie do końca uzasadnionych mniemaniach. Uprzedzenia są silnie izolujące w relacjach międzyludzkich ale wykonują także to samo dzieło w stosunku do wewnętrznego życia człowieka. Skąd biorą się uprzedzenia? Jeśli uprzedzenia w sumieniu oceniamy jako zło, to ich ojcem jest zły, który najczęściej posługuje się drugim człowiekiem, w różnych sytuacjach społecznych, rodzinnych, bardzo często przy okazji zranień i wynikającego z nich cierpienia.
Można by użyć takiego obrazu do określenia sytuacji człowieka dumnego i z uprzedzeniami: na zdrowe ciało zostaje nałożony stalowy, niewygodny, czy wręcz raniący gorset z jednoczesnym zapewnieniem, że jest to jedyne słuszne i chroniące rozwiązanie na życie. Co prawda, nie można czuć się do końca szczęśliwym i wolnym, ale niewygoda i poczucie udręki jest konsekwencja przyjęcia takiego sposobu obrony własnej. Coś za coś!
Jak widać już na pierwszy rzut oka jest to obraz pokazujący przewrotność , z jaką zły trzyma człowieka w niewoli fałszywej tożsamości. Jego stary sposób działania: wmówić człowiekowi, że zło które przyjmuje na siebie jest złem koniecznym i jedynym rozwiązaniem; w taki sposób zmanipulować człowieka, np. w stanie jego słabości czy cierpienia, by oślepł w rozumnym osądzie swojej sytuacji i dobrowolnie przyjął niewolę na swoje barki.
Kryje się w tym wszystkim tajemnica niewierności człowieka, tajemnica jego grzeszności. W przyjęciu bowiem fałszywej tożsamości na swoje życie zawsze musi wystąpić element decyzji wybrania zła. Stąd prosty już wniosek, że trzeba nam mocno stać w wierze i pomimo całego zła dotykającego nas z zewnątrz nie dać sobie narzucić fałszywych rozwiązań.
Posłużmy się przykładem: uczeń w szkolenie nie radzi sobie z matematyką. Sytuacja typowa dla wielu dzieci. Ale w nieroztropności, nauczyciel matematyki posuwa się do niewybrednych komentarzy na temat poziomu jego inteligencji i inteligencji jego rodziców. Jeśli taki stan się utrzymuje, to prawdopodobnie dojdzie do głębokiego zranienia w poczuciu własnej wartości i ów uczeń każdą wizytę na lekcji matematyki okupi katuszami psychicznymi. Pojawi się niechęć do matematyki i nienawiść do nauczyciela. W następstwie tej sytuacji pojawi się uprzedzenie, wyrażające się stwierdzeniem: „nie lubię matematyki” lub „matematyka jest głupia”. Co za tym pójdzie? Uczeń przestanie pracować i jego sytuacja stanie się jeszcze gorsza - -koło się zamknie – uczeń stwierdzi, że chyba naprawdę jest „idiotą matematycznym” a może te stwierdzenia pójdą jeszcze dalej, na kolejne dziedziny życia. W stosunku do nauczyciela nastąpić może totalne wycofanie lub, co gorsza, stan nienawiści i wycofania przeniesie się na całą szkołę i wszystkich nauczycieli. Uprzedzenia tego typu są częstym zjawiskiem a jednocześnie pociągają za sobą bardzo groźne konsekwencje, do samobójstwa włącznie. Uprzedzenia wynikają także z poczucia wybujałej pychy i megalomanii. Przeradzają się one w utarte lecz fałszywe stwierdzenia i zachowania społeczne. Kilka przykładów.
- Jestem lepiej urodzony i lepiej wykształcony, dlatego ktoś taki jak ty, nie będzie dla mnie odpowiednim partnerem.
- Ten człowiek jest nieodpowiednio ubrany, jego poziom jest nieodpowiedni dla mnie.
- Jego ojciec jest tylko po podstawówce, co dobrego mogło być w tym domu, pewnie i syn jest nierozgarnięty jak i ojciec.
Takich stwierdzeń i sytuacji można by przytaczać pewnie wiele; sami doświadczyliśmy ich w swoim życiu. Ważne jest natomiast to, że ludzi dumni, z wyrobionymi osądami i pełni uprzedzeń są często jak ślepcy, nie widzący, jak mocno ich postawa rani innych. Są ślepi tak mocno, że mimo uczucia samotności i izolacji, poczucia bycia nieszczęśliwym nie dostrzegają swojej ślepoty, swojej fałszywej tożsamości.
Zobacz, czy duma i uprzedzenie nie jest także twoją właściwością. Co z tym zrobić?
Jak zwykle w sytuacji, w której mamy do czynienia z dziełami nieprzyjaciela, jedyną rozsądną drogą jest nawrócenie. I żeby nie zrozumieć tego stwierdzenia opacznie: nawrócenie nie jest domeną pogan, ale codziennością chrześcijan. Mówiąc o dumie i uprzedzeniu, zauważamy, że jest to rzeczywistość dotykająca wielu z nas, chrześcijan, na każdym stopniu zaawansowania na drodze wiary, zarówno świeckich jak i duchownych. Nic więc dziwnego, że mówimy w tych przypadkach o nawróceniu, gdyż przychodzenie do Światła sprawia, że jawne się stają poczynania złego wobec człowieka. Jednak w przypadku tego zwodzenia sytuacja wydaje się dość dziwna: jak człowiek dumny podchodzi do wiadomości, ze jest niedoskonały i że okazuje się, że jego postawa życiowa jest niewłaściwa, stawiając go dużo poniżej własnej samooceny.
Człowiekowi dumnemu trudno uznać swoją nędzę, nędze swojego grzechu. Człowiekowi żyjącemu uprzedzeniami trudno przyjąć osąd ludzi, których uważa za gorszych, dziwnych, itd. Często w tych przypadkach argumenty skuteczne w innych sytuacjach tutaj nie działają, gdyż zostają odrzucone nie ze względu na ich bezsens ale ze względu na ich wyrazicieli. I jak to wyżej zostało już napisane postawy te są często elementem tożsamości człowieka, tożsamości zafałszowanej ale hołubionej i uznanej za wartościową.
Zderzają się tutaj więc dwie rzeczy sprzeczne: chrześcijanin z natury rzeczy dąży do badania swojej kondycji duchowej i w uczciwości wiary reflektuje stan swojego ducha. Ktoś, kto poważnie myśli o swoim chrześcijaństwie jest wezwany do pokornej oceny siebie i innych. Duma i uprzedzenie kłócą się niezmiernie ze zdrową postawą chrześcijańską i nie dadzą się z nią pogodzić. Będąc uczniem Chrystusa nie można jednocześnie żywić się pogardą wobec innego człowieka. Jak więc to się dzieje, że tak wielu chrześcijan żyje w takim stanie rozdwojenia? I fałszu? Oczywiście jest to ciągle tajemnica zwodzenia człowieka, który deklarując się ze swoim chrześcijaństwem żyje w sferze zakłamanych argumentów. „Jestem chrześcijaninem, ale…” i tu zaczyna się cała gama zdradzieckich, niebożych stwierdzeń, które mają uspokoić ich sumienie i zamknąć usta oskarżycielom. Przytoczę choćby jeden przykład z uprzedzeniami rasowymi i narodowościowymi. Jak wielu chrześcijan mówi z uprzedzeniem i pogardą o innych nacjach – nie będziemy się tutaj wdawać w szczegóły. Są to argumenty dużego kalibru, ale jest takich działań wiele w codzienności, na mniejszą skalę. Jest tego tak wiele we wspólnotach, we wzajemnym życiu rodzin, zgromadzeń, małżeństw.
Co z tym zrobić? Potrzeba tutaj odwagi wiary do przeciwstawienia się takim postawom, ilekroć spotykamy się z nimi. Potrzeba też, by reagować wobec utartych opinii, schematów społecznych. Potrzeba w końcu, by w naszych najbliższych środowiskach nie pozwolić na tyranię dumnych i uprzedzonych dla tak zwanego świętego spokoju. Ten protest jednak nie może być tylko „świecki”. Jedynym rozsądnym argumentem jest Jezus Chrystus, jest przywołanie Jego Obecności, Jego mocy zbawczej dla tej sytuacji i dla tego człowieka. Należy zdać sobie sprawę, że taki człowiek potrzebuje jako grzesznik w tym aspekcie nawrócenia i uwolnienia, które może dać jedynie Jezus. Dlatego w takich sytuacja człowiekowi potrzebna jest ponowna proklamacja Ewangelii i wezwanie do nawrócenia. Forma tego wydarzenia jest sprawą drugą, zależną od sytuacji i kontekstu.
A jednak to Pan ma zawsze ostatnie słowo. I czasami chodzi swoimi ścieżkami i na różne sposoby dociera do człowieka, czasami bardzo drastyczne. Jednak zawsze liczy się to, co ostateczne, to co jest wyborem prawej drogi z Panem do życia w Nim. I tego wyboru musi dokonać człowiek. I może się zdarzyć tak, że człowiek w swojej dumie i w uprzedzeniu wybierze w życiu niewolę i piekło, byle nie skłonić swojego czoła przed nikim, nawet przed swoim Stwórcą i Panem.
Cóż zatem? Stań do walki o pokorę i prawość serca. Badaj swoje serce w każdym aspekcie relacji do Boga i do człowieka. Badaj swoje osądy, oceny, swoje uczucia. Czy w sercu jest miłość, empatia, wrażliwość, pragnienie dobra, czy pojawia się odrzucenie, nienawiść i pogarda? Przychodź do Pana we wszystkim i o wszystkim zdaj mu relacje, niech On dokona osądu serca. I jeśli to On przekonuje cię w sumieniu o wartości twoich działań i sądów to Jemu zaufaj i odrzuć co nie jest Boże w tobie. A sam Bóg będzie cię prowadził i będzie twoim nauczycielem pokory i prawości.
Niedawno rozmawialiśmy we wspólnocie o jej roli właśnie w tym aspekcie. Zdrowa wspólnota bardzo szybko prześwietla człowieka w jego pysze. I ta wspólnota wyraźnie mówi człowiekowi kim jest jako chrześcijanin. Jeśli więc poważnie jesteśmy zaangażowani we wspólnocie i słuchamy jej głosu to bardzo szybko zrewiduje ona stan naszej pokory. I jeśli chcę słuchać sióstr i braci to będę miał możliwość bezpiecznego chodzenia w Panu stając się człowiekiem Bożym.
Grzegorz Łechtański,