Bóg jest święty
Bóg jest święty. To jedna z jego rozlicznych cech określających Jego naturę i, jak czytamy w dzisiejszym psalmie 145, tych cech jest wiele. Jak wiele ich jest także w człowieku. Bóg jest łaskawy, miłosierny, nieskory do gniewu, łagodny, swoje miłosierdzie roztacza nad stworzeniem. Jest pełen chwały, potężny, ma władzę. To tylko z jednego psalmu ale wystarczy, by skłonić ciebie do refleksji i spróbować zrobić podobną listę z cech swojej natury, tej osobistej, w porównaniu do tej Boskiej:
Święty,
Miłosierny,
Łagodny,
Łaskawy,
Pełen chwały,
Potężny,
…….
Spróbuj dopisać swoje cechy po prawej stronie tej listy. Bóg dał ci naturę, która jest przecież na Jego obraz i podobieństwo. Odnajdując się gdzieś w tym porównaniu i mając w sobie pragnienie by stać się jak On - na Jego wzór, dochodzę do wniosku, że ta rzeczywistość bycia jak Jezus nie dopełniła się we mnie. Nie mogę z czystym sumieniem wpisać na swojej liście tych samych cech, w wielu przypadkach nawet nie umiem określić i nawet wyobrazić sobie, co one tak naprawdę oznaczają, bo nie ma we mnie takiego doświadczenia.
A jednocześnie jest pragnienie, obudzone we mnie, gdy po raz pierwszy świadomie zwróciłem się ku Panu. Pragnienie bycia takim, jak mój Bohater, pragnienie pójścia tam, gdzie teraz jeszcze pójść nie mogę. Pragnienie, które wzięło się z faktu zachwycenia się osobą Jezusa, Jego natury, tego, jak mnie traktuje, jak się do mnie zwraca. Jak mnie kocha.
To zestawienie cech prowadzi mnie jeszcze w jedno miejsce. Zastanawiam się nad tym, co sprawia, że jeśli Bóg i ja mamy podobną naturę i jest w nas zrozumienie tego czym jest miłość, miłosierdzie, łagodność i inne cechy, to dlaczego tym podobieństwem nie następuje przelanie się tych cech na mnie, jak w naczyniach połączonych. Czemu istnieje jakiś niewidzialny zawór na tej ziemi, który sprawia, że nie mogę kochać, nie mogę stać się łagodny, żyć bez lęku, bez słabości. Zostałem zaprowadzony teraz pod tę tamę, która wstrzymuje przepływ łaski Bożej, pod tamę grzechu, mojej samowystarczalności w dumie i pysze, a może w niemocy i niewierze. Kiedy otworzą się drzwi i dla kogo? Jak myślisz, czy dla ciebie Pan otworzy drzwi swojego królestwa, by być, podobnie do Niego, świętym?
Tama grzechu, w zniekształconym nieprawością świecie, w którym jednak człowiek potrafi wykrzesać w trudzie dobre cechy, zachowania, dobra dzieła. Grzech zamknął kiedyś drzwi zbawienia. Zamyka je każdorazowo, ilekroć świadomie wybieram czyny i myśli ze strefy ciemności. A jednak już teraz Bóg daje swoją łaskę tym, którzy przyjmują wiarę w Jezusa. Nie wszystko przeleje się przez nas od razu i nie zniknie z naszego życia grzech. To stanie się dopiero w Królestwie Bożym. Bóg dla tych, którzy uwierzą w Jego Jednorodzonego Syna uchyla drzwi. Czym są drzwi, czym jest to przejście, przez które przechodzi do nas łaska i moc, byśmy stali się na wzór Jego Syna? Jezus Chrystus, to On Jest Bramą, Drzwiami, którymi płynie zbawienie i łaska Boża.
Jeśli więc dokonasz dziś tego zestawienia cech i w smutku a może w trwodze potępienia stwierdzisz, że niewiele jest w tobie cech boskich, to właśnie jest to ten moment, byś wstał wreszcie od koryta pomyj i nie był najemnikiem na obczyźnie tego świata, ale skierował swój wzrok, swoje kroki ku Jezusowi – Bramie owiec i poszedł w decyzji wiary do Ojca, który jest przecież Miłością. Miłość to już nie tylko cecha Ojca, to Jego najbardziej rdzenna natura. Taki Ojciec nie pozwoli tobie zginąć. Jego miłość uruchamia w Jego sercu cechę miłosierdzia, i dlatego, że kocha okazuje tobie miłosierdzie i wyświadcza ci łaskę zbawienia.
Jak się otwiera te drzwi? Jak, by mogła popłynąć łagodność, potęga i moc, miłosierdzie, świętość …?
Zawsze klucz jest po twojej stronie, decyzja jest w twoich rękach. Ojciec w Jezusie złożył tobie nieodwołalną propozycję, by w Jego królestwie było miejsce dla ciebie, byś tam dopełnił w sobie tego podobieństwa zamierzonego przez niego od początku stworzenia.
Święty Piotr mówi: nawróćcie się i niech każdy przyjmie chrzest a w darze weźmiecie moc Ducha Świętego. Płynące z wiary nawrócenie sprawia, że Ten, którego uznaję za mojego Pana i jedynego Zbawcę rozbija tamę grzechu, niemocy, niewiary, niechęci, słabości, stając się Pośrednikiem – Bramą Zbawienia. Jednak nie chodzi o to, by jak w raju zapragnął człowiek, by w swojej pysze chcieć stać się jak Bóg, posiąść wszelkie Jego cechy i stanąć jednocześnie w opozycji do Niego. Bóg patrzy na serce i w sercu człowieka Jezusowego wszczepia miłość swoją, by wykiełkowała ona przynosząc owoce – cechy Boże niejako od wewnątrz, w mocy Ducha. Wzrastam w miłości Bożej, a Duch tworzy to nowe życie, pełne owoców Bożych – Jego cech. I tak będzie aż do ostatniego tchnienia, kiedy skończy się walka o wybieranie Boga w każdej chwili.
Świętość więc nie rodzi się po śmierci. Jako owoc Ducha i w Jego mocy wzrasta w człowieku każdego dnia. Bo Ojciec chce, pragnie, by Jego dzieci, byś ty, był do Niego podobny, na Jego wzór, gdy w Jezusie, Jego Synu przyjdziesz kiedyś do Niego. Wtedy usłyszysz słowa: Witaj u siebie moje dziecko, tak bardzo tęskniłem za Tobą.
Boże mój Ojcze!
Moje serce wyrywa się ku Tobie.
Nie zamierzam obrać innej drogi,
niż ta, Którą jest Jezus, Twój Syn.
Uczyń mnie w pełni synem,
tak jak w pełni Synem Jest On, na jego wzór.
Wiem, że mnie kochasz, zatem pozwalam Duchowi,
by moje serce tak ukształtował, by kochało tak, jak Ty.
By tym co nas połączy już nierozerwalnie była nasza miłość.
AMEN
Grzegorz Łechtański Niedziela 24 kwietnia 2016 r.